[ramka]
[b]Joanna Siedlecka:[/b]
Jarosława Iwaszkiewicza drugi tom „Dzienników” z lat 1956 – 1963 (Czytelnik) – denerwujący, kabotyński, ale właśnie dlatego wciągający. Rzadkie są u nas bowiem opisy żywota panów naszej literatury, w rodzaju Aleksych Tołstojów czy Erenburgów, a „Dzienniki” Iwaszkiewicza to napisany bez żenady (wśród szlochów, jaki jest samotny i niekochany) opis tortur, które musi znosić, reprezentując w świecie polskich literatów. Ma o nich zresztą – z Czesiem Miłoszem, Gombrowiczem czy Hłaską na czele – wyjątkowo złe zdanie. Szczegółowo opisuje męczące podróże do Włoch, Szwecji czy Danii, menu na bankietach na Kremlu i w Sztokholmie „dla postępowych intelektualistów”, a w Stawiskach „dla pożytecznych idiotów”. Pełno też w „Dziennikach” swarów i niechęci, jakie żywił do niego nie tylko dwór w ZLP, z którym nie potrafi jakoś zerwać, ale i męski dwór w Stawiskach – ci wszyscy Szymkowie, Jurkowie, Wiesiowie. I wstrząsający obraz żony Hani, która niby to wszystko tolerowała, ale – jak mu się wyrwało – „stara i opuszczona, płacze z bezsiły i upokorzenia”.
[i]pisarka, eseistka, autorka biografii pisarzy (m.in. Witkacego, Herberta) oraz studiów z historii życia literackiego w PRL[/i][/ramka]
[ramka]