Paweł Lisicki ironicznie o kolejnym wybuchu "złości" premiera

Dzik jest dziki, dzik jest zły (...) kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka – ten niewinny wierszyk przypomniał mi się, kiedy obserwowałem pierwszą reakcję premiera Donalda Tuska na artykuł o niejasnych transakcjach szefa ABW Krzysztofa Bondaryka

Publikacja: 08.07.2011 20:00

Paweł Lisicki ironicznie o kolejnym wybuchu "złości" premiera

Foto: Rzeczpospolita, Janusz Kapusta JK Janusz Kapusta

Historię opisała kilka tygodni temu „Gazeta Wyborcza". Wynikało z niej, że Bondaryk, będąc szefem służb specjalnych, kupił po zaniżonej cenie samochód od spółki, operatora komórkowego, której działalność może być przedmiotem zainteresowania służb. Co gorsza, prowadzącego w tej sprawie śledztwo prokuratora, który szefowi ABW chciał postawić zarzuty, nagle odsunięto. Dziwne, nieprawdaż?

 

 

Ale jeszcze dziwniejsze jest to, co działo się później. Najpierw premier w Brukseli. Marsowa mina, ponury wzrok, powaga na obliczu. Padają mocne słowa. Szef gabinetu po powrocie zażąda wyjaśnień.

Nie byle jakich, ale precyzyjnych. – Nie ma u nas świętych krów – podkreśla. O tak, myśli sobie człowiek, no, teraz Tusk pokaże siłę. Biedny Bondaryk, już po nim.

Sroży się przeto premier, gniewne spojrzenia rzuca, na prawo i lewo wzrokiem groźnym toczy. Jakże to tak, w jego państwie, w jego rządzie, toż to niebywałe. Żeby szef służb połasił się na kilkadziesiąt tysięcy złotych? Żeby nędznej błyskotki tak zapragnął, że dla niej bezstronność urzędniczą, profesjonalizm służbom właściwy zarzucił? A na domiar złego, żeby tak się w owej prywacie i bucie zapamiętał, że – można wnosić z dziennikarskiego tekstu – na odsunięcie prokuratora wpłynął? Niemożliwe. No, może w innym kraju, gdzieś, gdzie nie obowiązują zasady, standardy, reguły, wartości, takie rzeczy byłyby możliwe, ale w Polsce? Wszyscy dech wstrzymali, wszyscy w milczeniu zamarli.

Tusk się wściekł, niesie się wieść. Tusk jest zły – powtarzają sobie szeptem urzędnicy szczebla wysokiego i niskiego, półgębkiem i półuchem, poważnie i zgnębieni. Tusk, jak Tuchajbej u Sienkiewicza, „rozzserdywsia duże". Powoli, ze spuszczonymi oczami przemykają krętymi korytarzami w Kancelarii Premiera, niepewnie stąpając po czerwonych, wyblakłych dywanach, oficerowie i podoficerowie, pułkownicy i majorzy, kapitanowie i generałowie służb. Groza niesie się z ust do ust niczym pożar na prerii, niczym atak morskich fal.

Ach, straszne musiały to być dni dla polskiego ABW, którego szef, wielkie nieba, najwyraźniej w niełaskę popadł. Najwyraźniej stanowisko straci. Tym razem Tusk nie daruje. Tym razem premier zrobi porządek w stajni Augiasza. Tym razem nie da się wziąć na lep miłych słów. Tym razem gniew szefa rządu się nie uśmierzy. Niczym błyskawica spada z nieba, tak karząca ręka premiera spadnie na wiarołomnego urzędnika.

Tym razem było tak jak za każdym innym razem. Premier do kraju wrócił. Minęło kilka dni. Pewnego razu powiedział, że Bondarykowi ufa. Słońce wyszło zza chmur. Burza minęła. Polska demokracja zdała kolejny egzamin. A ludzi ogarnęła radość.

Historię opisała kilka tygodni temu „Gazeta Wyborcza". Wynikało z niej, że Bondaryk, będąc szefem służb specjalnych, kupił po zaniżonej cenie samochód od spółki, operatora komórkowego, której działalność może być przedmiotem zainteresowania służb. Co gorsza, prowadzącego w tej sprawie śledztwo prokuratora, który szefowi ABW chciał postawić zarzuty, nagle odsunięto. Dziwne, nieprawdaż?

Ale jeszcze dziwniejsze jest to, co działo się później. Najpierw premier w Brukseli. Marsowa mina, ponury wzrok, powaga na obliczu. Padają mocne słowa. Szef gabinetu po powrocie zażąda wyjaśnień.

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał