Tak jak Mickiewicz ? jako człowiek wszak dalece mniej ciekawy niż jako poeta ? brązowiony był po swej śmierci z roku na rok na narodowego wieszcza, tak zmarłego rok później Koźmiana uczerniano na żałosnego potwora. Stereotyp uczynił z niego zramolałego wielbiciela tego co przeżyte i martwe, niezdolnego dostrzec ani tym bardziej pojąć prawdziwej, wielkiej poezji; i na dodatek małostkowego zawistnika, który, nie mogąc znieść wielkości poety, tym mocniej, jak to sam ujął, „pogardzał osobą".
?
Piszę, „bom sam pełen winy" ? ta narracja o młodym geniuszu i zeskleroziałym zoilu jest tak ujmująca, że i ja odwoływałem się do niej wielokrotnie, zaniechawszy obowiązku zapoznania się wcześniej bodaj tylko z pamiętnikami starego poety, nie mówiąc już o jego fascynującej korespondencji. Teraz mam wobec niego wyrzuty sumienia podobne jak ? uczciwszy proporcje, oczywiście ? te, z których Miłosz tłumaczy się wobec Brzozowskiego w „Człowieku wśród skorpionów".
W istocie Koźmian, który z początku Mickiewicza wyśmiewał jako literackie dziwadło, z czasem go znienawidził, a w końcu nienawiść ta sięgnęła wymiarów obsesji. Ale kto nie znienawidziłby tak człowieka, który zabił mu ukochane dziecko? Który swą działalnością zniweczył trudy jego całego życia i, więcej, całego jego pokolenia?
Tym ukochanym dzieckiem Koźmiana była, jak on sam to nazywał, Nowa Polska; my nazywamy ją dziś Królestwem Kongresowym. Państwo wywalczone przez takich ludzi jak oddany przez całe życie patriotycznej pracy Koźmian, niestrudzony ? choć samo pojęcie powstało oczywiście później ? pozytywista, zaangażowany w próby odnowy Rzeczypospolitej podczas insurekcji, a potem w budowanie Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego. I oto ta Nowa Polska, z polską legislatywą, administracją, wojskiem, szkolnictwem, z rozwijającą się szybko gospodarką i rozbudowywanym przemysłem ? a cóż, że w unii personalnej z Rosją, to wszak na owe czasy niczym złym się nie wydawało ? na jego oczach runęła wskutek nieodpowiedzialnie rozpętanej, od pierwszej chwili niemającej żadnych szans powodzenia, rabacji młodzieży. Zdziczałej do tego stopnia, że sprzeniewierzyła się wojskowej przysiędze, którą składała królowi, podniosła zbrodniczo rękę na jego namiestnika i wymordowała usiłujących ją powstrzymać generałów, bohaterów napoleońskiej epopei.