Spójrzmy oczami Koźmian

Publikacja: 19.11.2011 00:01

Tabula RAZ-a



Kajetan Koźmian ? znakomity poeta (przecież sam Krasiński zwracał się doń w dedykowanym wierszu: „mistrzu"), który miał pecha spóźnić się na swoją epokę, i prawy Polak, realizujący oświeceniowe ideały zaangażowania w życie patriotyczne i społeczne, pozostał w naszej historii wyłącznie jako zajadły wróg Adama Mickiewicza. Czyli w pozycji niedającej mu najmniejszej szansy nie tylko na wygraną, ale nawet na uczciwe zapamiętanie jego racji. Wielkość Mickiewicza nie pozostawiła w oczach potomnych nawet najdrobniejszej szczeliny dla przyznania jego adwersarzowi już nie tylko słuszności, ale choćby tego, że powodowały nim jakiekolwiek uczciwe intencje.



Tak jak Mickiewicz ? jako człowiek wszak dalece mniej ciekawy niż jako poeta ? brązowiony był po swej śmierci z roku na rok na narodowego wieszcza, tak zmarłego rok później Koźmiana uczerniano na żałosnego potwora. Stereotyp uczynił z niego zramolałego wielbiciela tego co przeżyte i martwe, niezdolnego dostrzec ani tym bardziej pojąć prawdziwej, wielkiej poezji; i na dodatek małostkowego zawistnika, który, nie mogąc znieść wielkości poety, tym mocniej, jak to sam ujął, „pogardzał osobą".

?

Piszę, „bom sam pełen winy" ? ta narracja o młodym geniuszu i zeskleroziałym zoilu jest tak ujmująca, że i ja odwoływałem się do niej wielokrotnie, zaniechawszy obowiązku zapoznania się wcześniej bodaj tylko z pamiętnikami starego poety, nie mówiąc już o jego fascynującej korespondencji. Teraz mam wobec niego wyrzuty sumienia podobne jak ? uczciwszy proporcje, oczywiście ? te, z których Miłosz tłumaczy się wobec Brzozowskiego w „Człowieku wśród skorpionów".

W istocie Koźmian, który z początku Mickiewicza wyśmiewał jako literackie dziwadło, z czasem go znienawidził, a w końcu nienawiść ta sięgnęła wymiarów obsesji. Ale kto nie znienawidziłby tak człowieka, który zabił mu ukochane dziecko? Który swą działalnością zniweczył trudy jego całego życia i, więcej, całego jego pokolenia?

Tym ukochanym dzieckiem Koźmiana była, jak on sam to nazywał, Nowa Polska; my nazywamy ją dziś Królestwem Kongresowym. Państwo wywalczone przez takich ludzi jak oddany przez całe życie patriotycznej pracy Koźmian, niestrudzony ? choć samo pojęcie powstało oczywiście później ? pozytywista, zaangażowany w próby odnowy Rzeczypospolitej podczas insurekcji, a potem w budowanie Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego. I oto ta Nowa Polska,  z polską legislatywą, administracją, wojskiem, szkolnictwem, z rozwijającą się szybko gospodarką i rozbudowywanym przemysłem ? a cóż, że w unii personalnej z Rosją, to wszak na owe czasy niczym złym się nie wydawało ? na jego oczach runęła wskutek nieodpowiedzialnie rozpętanej, od pierwszej chwili niemającej żadnych szans powodzenia, rabacji młodzieży. Zdziczałej do tego stopnia, że sprzeniewierzyła się wojskowej przysiędze, którą składała królowi, podniosła zbrodniczo rękę na jego namiestnika i wymordowała usiłujących ją powstrzymać generałów, bohaterów napoleońskiej epopei.

A co było przyczyną? „Trujące litewskie wyziewy", którymi całe pokolenie młodych zatruł i zaczadził „ten jegomość, co urokiem śpiewu zachęcał swoich bliźnich do zdrad i krwi rozlewu", a potem „wywędrował i obce nawiedzał narody, gdy okrutny miecz tępił jego Wallenrody!".

?

Gdy zżymał się Koźmian, że „wszystko to dzikie, tatarskie, ruskie, ale nie polskie!", nie było w tym nic z nacjonalizmu, który narodzić się miał dopiero za pół setki lat. Było w tym przerażenie Polaka wyrosłego w kulcie prawości i tradycji rycerskiej pętakiem wzywającym by działać podle, „choćby mimo Boga".

Wszyscyśmy z Mickiewicza, ale warto od czasu do czasu przywoływać z niebytu cień zadeptanego przez historię konserwatysty i prosić go o użyczenie przeciwnego punktu widzenia. Mnie samemu pozwala to czasem przetrzeźwieć, gdy na poczynania tego czy owego obrońcy III RP mam mu ochotę ? mówiąc słowami poety mej młodości, arcymickiewiczowskiego skądinąd ? „zacisnąć drut na szyi" i „słyszeć, jak przed śmiercią wyje".

Autor jest publicystą tygodnika „Uważam Rze"

Tabula RAZ-a

Kajetan Koźmian ? znakomity poeta (przecież sam Krasiński zwracał się doń w dedykowanym wierszu: „mistrzu"), który miał pecha spóźnić się na swoją epokę, i prawy Polak, realizujący oświeceniowe ideały zaangażowania w życie patriotyczne i społeczne, pozostał w naszej historii wyłącznie jako zajadły wróg Adama Mickiewicza. Czyli w pozycji niedającej mu najmniejszej szansy nie tylko na wygraną, ale nawet na uczciwe zapamiętanie jego racji. Wielkość Mickiewicza nie pozostawiła w oczach potomnych nawet najdrobniejszej szczeliny dla przyznania jego adwersarzowi już nie tylko słuszności, ale choćby tego, że powodowały nim jakiekolwiek uczciwe intencje.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Plus Minus
Mateusz Dobrowolski: „AI pomogła mi stworzyć dokumentację rozwoju”
Plus Minus
Telefon zaufania, słucham…
Plus Minus
„Trucizna”: Dorzucić coś do kociołka
Plus Minus
"Żelazny sen" - nowe wydanie skandalizującej książki Normana Spinrada
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Plus Minus
„Wąwóz”: Romans na dwóch wieżach
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”