Reklama

Taniec nie lekceważy smutku

Kanadyjska wokalistka Carly Rae Jepsen wypłynęła na szerokie wody w roku 2012 dzięki ogromnej popularności singla „Call Me Maybe". Wydawało się wtedy, że zyskaliśmy nową gwiazdę popu, która stanie w jednym szeregu z Taylor Swift i innymi słynnymi w tamtym czasie piosenkarkami.

Publikacja: 26.07.2019 17:00

Taniec nie lekceważy smutku

Foto: materiały prasowe

Tak się jednak nie stało i do dziś Carly w mainstreamowej muzyce funkcjonuje jako autorka jednego przeboju. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest pewnie to, że Kanadyjka, w przeciwieństwie do Beyonce czy Ariany Grande, skupiła się jedynie na tworzeniu nośnych utworów, pozostawiając kwestie tożsamościowe na uboczu.

Taka decyzja artystyczna skazała ją co prawda na porażkę w głównym nurcie, ale dość nieoczekiwanie przysporzyła popularności wśród słuchaczy muzyki alternatywnej. Przyjęli ją z otwartymi ramionami i doceniają każde nowe wydawnictwo. Nie inaczej jest z jej tegoroczną płytą pt. „Dedicated", która swoją premierę miała w maju.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
„Chodźmy w las! Co się kryje między drzewami”: Królestwa mrówek i samolubna jemioła
Plus Minus
„Shadow Labyrinth”: Przez tunele i pułapki do bossa
Plus Minus
„Mark Rothko. Od środka”: Rothko w strzępach
Plus Minus
„Znajomi i sąsiedzi”: Złodziej na osiedlu
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Jacek Borcuch: Kobiety o silnych temperamentach
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama