Jan Novák
W martińskich koszarach pułku czołgów Milan Paumer z samego rana pali za sobą mosty, dyżurnemu pokazuje sfałszowaną przepustkę i rusza na dworzec, wieczorem już się go nie doliczą, kości zostały rzucone. Do Podiebradów dociera wczesnym popołudniem, ale matki nie ma w domu, Paumer nie ma kluczy od mieszkania, więc idzie po nie do brata Zdeńka, który jest w szkole, wywołuje go z klasy na korytarz, chciałby się z nim pożegnać, tylko jak to zrobić, nie może mu powiedzieć prawdy, objąć też nie, tylko by się biedak wystraszył, w końcu go klepie po ramieniu, słuchaj, mały, trzymaj się i nie rób niczego, czego ja bym nie zrobił, Zdeněk niczego nie rozumie, Paumer na tym poprzestaje, trudno, przynajmniej przed wyjazdem zobaczył brata, mały zrozumie, co ten gest miał znaczyć, kiedy się o wszystkim dowie.