– Jakiego opornika? O co chodzi? – odparł zaskoczony. – Jak to? Nie słyszałeś, że powstał KOD, czyli Komitet Obrony Demokracji? Grupa obywateli w proteście przeciw większości parlamentarnej przypina sobie oporniki – wyjaśniłem. Mój rozmówca coś po swojemu wymruczał, że oporniki to się nosiło 35 lat temu, po czym powrócił do lektury bankowego raportu, nieświadom tego, czym żyje cała Polska (a na pewno cała „Gazeta Wyborcza").
Dziwią mnie skądinąd mądrzy ludzie, którzy świat oglądają wyłącznie przez pryzmat ekonomii. Nieodmiennie śmieszy mnie, kiedy ze zmarszczonym czołem oceniają, jak na powołanie nowego rządu zareagują rynki i kurs złotego, nie zastanawiając się nawet, jakie poważniejsze – dobre lub złe – skutki może mieć dla kraju zmiana władzy. Obywateli traktują, mam wrażenie, jak zmienną w arkuszu Excela. Jak robota, który reaguje tylko na impulsy (gospodarcze), lekceważąc wszystko inne. Który odrzuca racje moralne i uczucia wyższe. A także emocje.