Ponury świat braci Grimm nie stanowi dla nich atrakcji, a Kai i Gerda z baśni Andersena wydają się wyjątkowo nudną parą. Maluchy wolą doszukiwać w tekście kolejnych aluzji do otaczającej je rzeczywistości. Król ma pusty skarbiec? Niech weźmie kredyt w banku! Chce wydać odezwę do poddanych i zwołuje wiec? To już ogłoszenia w prasie dać nie może?
Autor musi trafić w gust takich właśnie czytelników, zaciekawić, a przy okazji czegoś nauczyć. Łukasz Olszacki postanowił opowiedzieć klasyczną bajkę, tyle że nieco inaczej. Oto w krainie Bajkonii władanej przez dobrotliwego króla pojawił się zły smok. Nie namyślając się wiele, porwał królewnę i uwięził w wysokiej wieży. Zrozpaczony władca obiecał jej rękę oraz pół królestwa temu, kto wyrwie jego córkę z łap niegodziwca. Na szczęście o sytuacji dowiedział się błędny rycerz.
„Bajka o tym, jak błędny rycerz nie uratował królewny, a smok przeszedł na wegetarianizm", to historia w pełni nowoczesna. Postmodernistyczna. Smok zaraz po porwaniu wysyła do króla list z żądaniem okupu. Ten ma dylemat, bo za zwrot córki musiałby zapłacić swoimi ulubionymi landrynkami. Błędny rycerz rezygnuje zaś ze swojej misji, przerażony grasującym na kartach książki złośliwym Chochlikiem Drukarskim. Ten pożera litery i miesza słówka, wprowadzając mnóstwo chaosu. Jak walczyć z przeciwnikiem, który potrafi zmienić miecz w mlecz?
I tu właśnie kryje się potencjał edukacyjny książeczki. Chochlik bawi się słowami, świadomie popełnia błędy, wciągając czytelników do szalonej zabawy, wręcz zachęcając ich do eksperymentów językowych. Autor pisze lekko i z humorem, mieszając nawet formy – obok zwykłej prozy pojawiają się artykuły z gazet i listy bohaterów. Całość ozdabia przyjemna dla oka kreska Joli Richter-Magnuszewskiej. Współczesnym dzieciom pokaże, że można rysować inaczej niż Disney!
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
tel. 800 12 01 95