Po całej awanturze z ostatnich lat aż prosiłoby się o wyeliminowanie niedoskonałych ludzi z wymiaru sprawiedliwości. Rozwój sztucznej inteligencji (AI) zaszedł tak daleko, że może w Polsce należałoby zakończyć orzekanie przez ludzi. To byłoby maksymalne wyeliminowanie błędu. Realna umiejętność poruszania się w nieludzkich zasobach przepisów. Skrócenie czasu postępowań. I jakie oszczędności dla budżetu państwa!
Skąd się bierze opór wobec wymierzania sprawiedliwości przez AI
Co ciekawe, ów pomysł jednocześnie jest nowy i bardzo stary. W epoce oświecenia marzono, że kiedyś powstanie sędzia automat. To były rozrzewniające fantazje o prawdziwej sprawiedliwości. O ucieczce od niedoskonałości dawnych rozwiązań. Brak AI w XVIII wieku sprowadzał rojenia na twardą ziemię. I kończył się oczekiwaniami maksymalnego skrępowania sędziów najlepszymi przepisami na świecie. Snom o idealnych sędziach towarzyszyły zatem sny o idealnej legislacji.
We współczesnych debatach zdumiewa, iż opór wobec wymierzania sprawiedliwości przez AI stawiany jest w imię prawa do ludzkiego błędu. Niekiedy słychać słówko o empatii sędziego człowieka. W Polsce owe argumenty nie brzmią zbyt mocno. Mocniej wybrzmiewają pytania, dlaczego nie wprowadzić AI pilotażowo w kilku sądach niższych instancji. Bo z konstytucji wynika, że orzekać mogą tylko ludzie z krwi i kości? To argument formalny.
Sztuczna inteligencja w sądach może się okazać politycznym paliwem
Rewolucja AI w wymiarze sprawiedliwości może rozłożyć się na dekady. Politycznie się skonkretyzuje, gdy dzisiejsze obawy wobec technologii zostaną oswojone przez obywateli. To dzieje się każdego dnia. Jeszcze niedawno krępowano się publicznie rozmawiać przez telefon komórkowy. Obecność kamer w sądach miała rozpraszać sędziego. Wszystko to obłaskawiano.