Postawienie w stan oskarżenia, a potem tocząca się w sądzie sprawa, często kosztuje więcej niż „tylko" utratę wolności. Nawet jeśli ostatecznie sprawa potoczy się po myśli obrońców i oskarżonego i wyjdzie on z sądu jako wygrany, nierzadko zdarza się, że w międzyczasie traci biznes, który tworzył przez wiele lat, czy po prostu dobre imię. Taka porażka, nawet mimo oficjalnej wygranej powoduje, że osoby po procesach wycofują się z życia publicznego, czy też jeszcze w trakcie trwania postępowania - z życia w ogóle.
- Niewątpliwie postępowanie w sądzie wiąże się z dużym obciążeniem psychicznym. Szczególnie dla takich klientów, jakich najczęściej zdarza się nam reprezentować, czyli biznesmenów, prezesów spółek, którym organy ścigania zarzucają popełnienie przestępstw gospodarczych lub karnych skarbowych – mówi adwokat Łukasz Chmielniak, partner kancelarii CWKH z Katowic specjalizujący się m.in. w prawie karnym gospodarczym.
Jeszcze bardziej narażone na ten stres są osoby publiczne. Każda, nawet drobna sprawa z ich udziałem automatycznie ma większy zasięg, bo rozgrywa się przed kamerami, na oczach społeczeństwa. A to oznacza automatycznie także większy wstyd, czy poniżenie.
- Poza tym następuje nagła utrata dobrego imienia, która również ma szerszą skalę, niż wtedy, gdy postępowanie toczy się w stosunku do osoby niepublicznej – mówi Łukasz Chmielniak.
Łamanie przez zatrzymanie
Najwięcej stresu wywołuje z pewnością samo zatrzymanie przez organy ścigania, doprowadzenie na przesłuchanie, czy też, ewentualne tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Wiąże się z nim element zaskoczenia, całkowitego oderwania od normalnego życia, często poniżenia, wstydu przed rodziną i otoczeniem. Organy ścigania wchodzą do domu o szóstej rano, zakuwają w kajdanki i wyprowadzają zdezorientowaną osobę, często na oczach sąsiadów.