Reklama

Kierowcy bardziej boją się punktów karnych

Rozmowa z Romualdem Chałasem, byłym kierowcą rajdowym, prezesem stowarzyszenia Automobilklub Polski

Publikacja: 16.09.2015 09:31

Romuald Chałas

Romuald Chałas

Foto: materiały prasowe

Rz: Od stycznia 2016 r. zostaną zaostrzone przepisy ruchu drogowego, m.in. nie będzie już można zredukować liczby punktów karnych. Czy z kulturą jazdy polskich kierowców jest aż tak źle, że trzeba wprowadzić kolejne zmiany w przepisach?

Romuald Chałas: Jest lepiej niż kiedyś. W przeszłości notorycznie można było spotkać jadącego środkiem drogi żuka, który blokował ruch, bo poruszał się 40 km/h. Dziś kierowcy w podobnych sytuacjach często zjeżdżają do prawej krawędzi jezdni. Nie jesteśmy już zamkniętym, socjalistycznym krajem, mamy otwarte granice, wielu Polaków jeździ do kulturalniejszych – pod względem motoryzacyjnym – państw i tej kultury jazdy tam się uczy. Ale jeśli chodzi o prędkość... wciąż nie jest z tym dobrze.

Czy postraszenie kierowców punktami karnymi załatwi sprawę?

Na pewno mają one na kierowców dużo większy wpływ niż kary finansowe albo kampanie telewizyjne. A to dlatego, że egzamin na prawo jazdy jest trudny. Do 2005 r. byłem egzaminatorem i pamiętam, jak przychodzili na egzamin ludzie z zatrzymanym prawem jazdy, mówiąc: „Panie! Mam pojechać po tej prostej, a potem po łuku? Łatwizna!". A potem kierowca pojechał do przodu, dał do tyłu, patrzę – trzy pachołki leżą. Tyle że zaostrzenie przepisów będzie korzystne, jeśli będą one egzekwowane, a policjanci nie będą się ukrywać z „suszarką" za winklem albo za przystankiem autobusowym, by wlepiać mandaty za byle błahostki.

Co pan ma na myśli?

Reklama
Reklama

Niektórzy zachowują się nadgorliwie. Nie można wszystkich kierowców wrzucać do jednego worka – jest różnica między kierowcą, który zatrzymał się na dwie minuty w niedozwolonym miejscu, żeby wypuścić z auta staruszkę, a osobą, która wymusiła pierwszeństwo albo wyprzedzała na trzeciego czy na czwartego. Pewną przesadą może być też karanie za przekroczenie prędkości np. o 20 km/h na autostradzie podczas wyprzedzania. Czytałem kiedyś artykuł we francuskiej prasie, z którego wynikało, że na autostradach bez ograniczeń prędkości jest mniej wypadków niż na tych z ograniczeniami, po których jeździ się jednostajnym tempem.

Co pana zdaniem powinno być zatem surowo karane?

W miastach – chociażby wjazd na skrzyżowanie, kiedy kierowca nie ma pewności, że je opuści. Zazwyczaj oznacza to blokadę ruchu drogowego. Ponadto – wymuszanie pierwszeństwa czy wyprzedzanie na trzeciego. Przepisy jednak nic nie wskórają, jeżeli kierowca, wchodząc do samochodu, nie „włączy" myślenia. Chociaż ocena sytuacji niekiedy bywa utrudniona przez fatalne oznakowanie naszych dróg; zdarza się, że na 30-metrowym odcinku drogi jest ustawionych pięć znaków.

—rozmawiał Łukasz Lubański

Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wczasowa łódka konna, czyli o zakazie reklamy alkoholu
Opinie Prawne
Piotr Podgórski: Projekt wysokiego ryzyka
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: TK, czyli organ pomocny politykom, dla obywateli bezużyteczny
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama