Media ukuły zgrabny slogan, że Wawel dzieli Polaków. Nie, to nie Wawel dzieli Polaków, ale czynią to ci, którzy nie potrafią uszanować decyzji rodziny i metropolity krakowskiego dotyczącej pochowania Lecha Kaczyńskiego w królewskiej nekropolii. Nie oznacza to, że uważam wszystkich przeciwników tego wyboru za ludzi złej woli. Ale czym innym byłaby dyskusja przed decyzją kardynała Stanisława Dziwisza, a czym innym jest dziś, gdy towarzyszą jej internetowe wezwania do kolejnych pikiet przed kurią przy ulicy Franciszkańskiej.
Rozumiem doskonale mieszkańców stolicy, którzy woleliby, aby twórca Muzeum Powstania Warszawskiego i syn powstańca z 1944 roku spoczął w powstańczej kwaterze na Powązkach. Ale Lech Kaczyński po tym, gdy był prezydentem Warszawy i stworzył Muzeum Powstania, został prezydentem całej Rzeczypospolitej. Jak żaden z jego poprzedników dbał, aby wspólna tradycja szacunku dla niepodległości połączyła wszystkie ziemie Rzeczypospolitej od Szczecina po Rzeszów. Właśnie z tego powodu w 2008 roku odwiedził wiele miejsc w Polsce w 90. rocznicę odzyskania niepodległości.
Wawel jest miejscem symbolicznym dla całej Polski. A śmierć Kaczyńskiego dotyczy całego państwa, a nie tylko Warszawy. Była tragicznym wypełnieniem do końca obowiązku wobec ojczyzny i zdarzyła się w przejmująco wymownym miejscu. Uzasadniony jest więc postulat, aby złożyć ciało prezydenta tuż obok szczątków generała Władysława Sikorskiego, ofiary innej tragicznej katastrofy lotniczej.
Decyzja o pochowaniu prezydenta na Wawelu zaskoczyła wielu Polaków. Ale reakcją na falę niestosownych protestów w mediach i pikietę w Krakowie było oburzenie i poparcie dla wawelskiego pogrzebu. Najwyraźniej Polacy dostrzegli, że niepokojąco wiele haseł podczas tych protestów kojarzy się z haniebną fobią antykaczyzmu, która zatruwała czas prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Jeszcze jedno. Dyskusję o miejscu pochówku głowy państwa prowokuje dziś to samo środowisko, które sześć lat temu w najostrzejszych słowach oburzało się zadawaniem pytań, czy Czesław Miłosz powinien spocząć na krakowskiej Skałce.