Albo niech Kaczyński powie, że Ziemia jest okrągła. Śmiechom nie będzie końca! Profesorowie zadeklarują, że wcale nie jest kulą, ale owalem jakimś, jajem po prostu, a według ostatnich badań naukowców gabońskich w zastraszającym tempie wręcz kwadratowieje (wpływ efektu cieplarnianego). Kilka kąśliwych uwag na temat nieuka z Żoliborza rzuci premier, a internetowa brać zacznie jazgotać, że pora już karła uciszyć, bo nas w świecie kompromituje.
Tak, to zjawisko jest dość dobrze opisane. Ale oto na naszych oczach rośnie zjawisko analogiczne, nazwałbym je redukcją ad Tuskum. Reakcja czeredy mniej lub bardziej bezinteresownych klakierów na każdą decyzję szefa rządu jest oczywista: "Wiwat! Ojczyzna uratowana!".
Jednak równie oczywista jest reakcja wcale licznej strony przeciwnej. Oto w ramach cokwartalnej pokazówki premier wziął się za kiboli i chce bandytom utrzeć nosa. Zostawmy na moment sensowność zamykania stadionów, bo przecież jak zwykle w przypadku Partii Miłości nie liczy się skuteczność (jak tam wam idzie na odcinku chemicznej kastracji pedofilów?), ale efekt propagandowy.
I cóż? Nagle okazuje się, że wyrywający krzesełka i tłukący się z innymi do nieprzytomności zwyrodnialcy wcale nie są chuliganami. Tak naprawdę to ostatnia niezależnie myśląca grupa młodych Polaków, opoka opozycyjnej myśli konserwatywnej, ostoja wartości i zasad. Może jeszcze gorzej odziana niż książę William, może jeszcze nie zawsze używająca frazy Rymkiewicza, ale przecież się rozwinie. Dżentelmen "Staruch" nie jest może jeszcze prezesem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego, ale już na pewno lubi piwo Królewskie, a to krok w dobrą stronę.
Gdy duby smalone w obronie żuli plotą blogerzy, to pół biedy, gorzej, gdy piszą tak publicyści i powtarzają rozpaczliwie chcący uchodzić za poważnych politycy, co to już niejedną Samoobronę w drodze na Nowogrodzką zwiedzili. Polemizować z nimi szkoda czasu, bo redukcja ad Tuskum zwalnia z myślenia, ale...