W poniedziałkowej „Rzeczpospolitej" (18 lipca 2011 r.) ukazała się notka dotycząca mego męża Michała Falzmanna, odkrywcy afery FOZZ. Czytamy w niej: „16 lipca 1991 roku został od sprawy odsunięty. Dwa dni później nieoczekiwanie zmarł. Sekcja wykazała, że na serce". W tym rzecz, że żadnej sekcji nie było.
Co więcej – to ordynator szpitala przy ulicy Hożej w Warszawie gorąco namawiał mnie na odstąpienie od niej, a ja się zgodziłam, czego teraz bardzo żałuję. Mam świadka tej rozmowy. Nie pamiętam nazwiska ordynatora, ale jestem przekonana, że miał dobre intencje.
—Izabela Brodacka-Falzmann