Jedni i drudzy byli zawsze prorosyjscy i antypiłsudczykowscy, więc oficjalny (święto państwowe) kult Bitwy Warszawskiej i kult Marszałka rytualnie doprowadza jednych tudzież drugich do tzw. „białej gorączki", manifestowanej furiackim charkaniem przeciwko. Ponieważ przeciwko samemu zwycięstwu głupio im ujadać, skupiają się na flekowaniu zwycięzcy. Dawniej, za PRL-u, prym kalumnijny antypiłsudczykowski wiodła, oczywiście, rządząca komuna. Dzisiaj, za PRL-u, gdy cudem ocalona przed dekomunizacją komuna (cudem salonowym vel michnikowskim) musi tolerować patriotyzm – pałeczkę (gumową) do tłuczenia Józefa (zdrobniale: Ziutka) Piłsudskiego przejęła endecja. Metody (fałszerskie chwyty i triki) dokładnie te same – można rzec, iż jedni czerpią od drugich, istnieje tu wzajemna kolaboracja różnobarwnych paszkwilantów, którzy udają, że nie wiedzą co świat myśli o „cudzie nad Wisłą".