Stałem jak wryty na rynku w Nowym Targu i własnym oczom nie wierzyłem: sporej wielkości błękitny plakat z białawą plamką na kształt bryły lodu kusił wcale nie mistyczną tajemnicą. Bo niby co? Syn Boży będzie jeździł na łyżwach? Wykonywał piruety? A może wzmocni nowotarskie Podhale, któremu w hokejowych rozgrywkach nie najlepiej się wiedzie? A może po prostu, Pantokrator będzie tylko sędziował?
Niemożliwe – pomyślałem. Jakiś Nergal znowu prowokuje albo jakiś kolejny zespół punkowy przyjął nazwę Jezus i profanuje moją wiarę. Do profanacji w pewnym sensie przywykłem, tyle tego w telewizji, nie mówiąc już o występach prof. Hartmana czy posła Palikota. Mniejsza o to. Stałem i gały wlepiałem w niebiański błękit i tę niby-bryłę lodu, i nie mogłem uwierzyć, że organizatorem tej imprezy jest parafia św. Katarzyny w Nowym Targu pod patronatem Jego Ekscelencji Biskupa Grzegorza Rysia – tak (!) – i Urzędu Miasta Nowy Targ. Dobrą chwilę stałem oniemiały, bo plakat wniwecz obracał moją dotychczasową wiarę i nadzieję: „Gwarancja spotkania Boga osobiście – 100 proc.". „Możliwość osobistego spotkania Jezusa w kaplicy adoracji". „I przede wszystkim uczta eucharystyczna".
Boże miłosierny! Po co tyle lat się męczyłem, rozczytywałem w mistykach, ojcach Kościoła, filozofach? Po co rozmyślałem nad listami św. Pawła, studiowałem pisma św. Tomasza, mistrza Eckharta, Pascala, Leibniza? Po co, modląc się, próbowałem podtrzymywać w sobie chwiejną moją wiarę, gdy tu, ot tak, po prostu, można przyjść na lodowisko w Nowym Targu, uścisnąć rękę Jezusowi, przy szklaneczce coca-coli pogawędzić z Panem Bogiem. Ba! Gdybym zgłodniał, to czeka mnie „uczta eucharystyczna" – nie wiem, 10 tys. opłatków do konsumpcji, może z winkiem, może inne będą przysmaki ? Ze szczegółami tej „imprezy" mogłem się zapoznać na stronie internetowej.
Kliknąłem w Google. Moje najgorsze przeczucia się sprawdziły: będzie „impreza", będzie przygrywał zespół Rymcerze (http://www.jezusnalodowisku.pl/muzyka – warto posłuchać oryginalnej zapowiedzi, zapewniam!), innymi słowy – będzie się działo. A ponieważ wyszukiwarka internetowa rządzi się swoimi prawami, przy okazji moich poszukiwań wyświetlił się tytuł „Jezus na stadionie". Przyznaję, nie wiedziałem. Nie wiedziałem, że wcześniej w stolicy odbyło się wielkie spotkanie religijne.
Tylko dlaczego „Jezus na stadionie", „Jezus na lodowisku", a nie normalnie : „Adoracja Jezusa na stadionie", „Spotkanie religijne na lodowisku"? Dlaczego hierarchowie z Boga robią sportowca, profanują Go, wypisując nieprzemyślane bzdury? Mam oczekiwać następnej „imprezy" pt. „Jezus na basenie"? Było nie było, Chrystus lubił wodę, chodził po niej, przemieniał w wino.