Prawie tyle samo Rosjan nie ma jednak z tą datą żadnych skojarzeń. Takie dane przyniósł sondaż rosyjskiego ośrodka socjologicznego WCIOM przeprowadzony z okazji 70. rocznicy rozpoczęcia masowych represji w ZSRR, zwanych także terrorem stalinowskim.Okazuje się, że najczarniejszy okres w historii swojego kraju Rosjanie oceniają bardzo niejednoznacznie. Zaledwie połowa z nich uważa, że miliony zakatowanych i zesłanych do łagrów współobywateli było niewinnymi ofiarami zbrodniczego reżimu. Co trzeci badany sądzi jednak, że „musieli mieć coś na sumieniu”. Wersję Stalina, że byli to „wrogowie ludu”, podziela 1,5 procent pytanych.Autorzy sondażu podkreślają, że wielu Rosjan wciąż nie jest gotowych do dokonania politycznej rehabilitacji „ojca ludów” pomimo usilnych starań obecnych władz. Świadczy o nich chociażby publikacja najnowszego podręcznika do historii, w którym Stalin jest nazywany „najbardziej skutecznym przywódcą XX stulecia”.

Tylko niewiele ponad 15 procent badanych zgadza się z opinią, że Stalin przyniósł krajowi więcej korzyści niż szkód. Dwa razy więcej Rosjan ma na ten temat odmienne zdanie. Ale prawie 40 procent uważa, iż grzechy i zasługi Stalina się równoważą.

– Te wyniki świadczą, że niestety zamiast społeczeństwa wciąż mamy bagno – komentuje dla „Rzeczpospolitej” wyniki sondażu rosyjski pisarz Wiktor Jerofiejew, zakazany w czasach radzieckich. Uważa, że jego współobywatele powinni się rozliczyć z epoką stalinizmu, tak jak Niemcy zrobili to z okresem rządów Hitlera. – W Rosji, która tak naprawdę nigdy nie doświadczyła demokracji, może tego dokonać albo oświecony przywódca, albo zjednoczona inteligencja – mówi pisarz. – Niestety, ani jedno, ani drugie w naszym kraju nie istnieje.

Jerofiejewa cieszy jednak, iż „mimo zamętu panującego w głowach Rosjan” tylko 5,7 procent z nich marzy o liderze podobnym do Stalina.Trzy czwarte społeczeństwa jest temu przeciwne.