Zastanawiając się, w jakim kierunku będzie ewoluował polski katolicyzm, autorzy „Raportu o Kościele w Polsce” („Rzeczpospolita”, 9 grudnia 2010 r.), zadają pytanie: Czy to normalne, że w wolnej Polsce nie zdarzyło się, by do wspólnej debaty usiedli przedstawiciele wszystkich środowisk katolickich – od „Tygodnika Powszechnego” po Radio Maryja? Jak uleczyć tę chorobę?
[srodtytul]Wybór metropolity[/srodtytul]
Ewa Czaczkowska, Tomasz Królak i Marcin Przeciszewski piszą dalej „Głos kościelnych autorytetów winien brzmieć ponad wszelkimi podziałami partyjnymi. (…) Groźna dla przyszłości chrześcijaństwa może być niechęć i agresja, które pojawiają się we wzajemnych relacjach katolików” („Na skrzyżowaniu kościelnych dróg”, „Rzeczpospolita”, 9 grudnia, s. 20).
Jako redaktor „Tygodnika” podzielam ich niepokój i zgadzam się z ich diagnozami. Jak jednak ma dojść do katolickiego okrągłego stołu, skoro przewodniczący episkopatu abp Józef Michalik w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” pod wiele mówiącym tytułem „Nie dajmy się podzielić” (piątek, 17 grudnia) całą mocą swojego „urzędu” stwierdza: „(…) Radio Maryja winno nieustannie czynić swoje przesłanie jeszcze bardziej ewangelicznym, jeszcze bardziej teologicznym, ale to jest zadanie także dla każdego z nas i powinniśmy to wyzwanie podejmować każdego dnia. Radio Maryja ma tylko jedną wielką „wadę”, z której na pewno nigdy się nie poprawi: nie jest „Tygodnikiem Powszechnym”.
Trudno racjonalnie polemizować z takimi ocenami, ponieważ nie biorą one pod uwagę rzeczywistości. Ani Radio Maryja nie cieszy się takim społecznym i eklezjalnym zaufaniem, jakie przypisuje temu środowisku przewodniczący episkopatu, ani „Tygodnik” nie ma tak złej reputacji. Wręcz przeciwnie, w różnych środowiskach jego zaletą jest to, że nie przypomina „Naszego Dziennika”, ale zachowuje własny styl.