Reklama

Kibole zrazili zwykłych ludzi

Spora część opinii publicznej chce takiej stanowczości policji. Bo na własne oczy widziała kibolskie wyczyny – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 23.08.2011 01:50 Publikacja: 23.08.2011 01:42

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Kiedy to było? Marzec, kwiecień czy maj, gdy Donald Tusk wypowiedział wojnę tzw. kibolom? Dziś o niej nie pamięta nawet on sam. Ale emocje, które wówczas podzieliły opinię publiczną, były tak gorące jak wtedy, gdy chodziło np. o ograniczenie lub liberalizację ustawy aborcyjnej.

Czy warto było się tak ekscytować? Intencje inicjatora były oczywiste. Tuskowi nie chodziło o zwalczenie stadionowych patologii, lecz o słupki w sondażach. Druga strona, która nagle zakochała się w futbolu i kibicach, też na celu nie miała niczego innego niż efekt czysto polityczny. Tusk odstawił pokazuchę, a Jarosław Kaczyński – człowiek, który zawsze podkreślał rolę silnego państwa i potrzebę stanowczej walki z przestępczością – nagle zaczął zachowywać się tak, jakby w ogóle nie było kibolskiego chuligaństwa.

Czytaj także:
Wildstein: Uwolnić „Starucha"!

Te emocje wracają. Policja zatrzymała Piotra Staruchowicza. Zrobiła to bardzo ostentacyjnie. To dobrze czy źle? Uważam, że powinna zrobić to inaczej. Ale wiem jednocześnie, że spora część opinii publicznej chce takiej stanowczości. Bo na własne oczy widziała kibolskie wyczyny. Mieszkając w Warszawie, nie trzeba chodzić na mecze, aby wbrew swej woli zostać świadkiem przeróżnych scen. Kibice – czy, jak kto woli, kibole – przez lata naprawdę starali się, aby zrazić do siebie zwykłych ludzi.

Słynny „Staruch" został oskarżony o rozbój. Jakieś ukradzione klapki, ręcznik, markowe ciuchy. Jego obrońcy twierdzą, że oskarża go człowiek niewiarygodny. Ponoć zamieszany w jakieś pobicie. I to jest właśnie ten świat – kradzione klapki, bijatyki. Przypomnijmy, że i „Staruch" uderzył Jakuba Rzeźniczaka. Publicznie, bez obaw o konsekwencje (to a propos wiarygodności ofiary rzekomego rozboju). Zatrzymanie Staruchowicza też nie przypominało aresztowania zwolennika ruchu non violence.

Reklama
Reklama

To jest właśnie skala tej politycznej intrygi. Do tej pory, gdy jedna ekipa chciała się rozliczyć z przedstawicielami opozycji, wyszukiwała sprawy korupcyjne, wywieranie nacisków itp. Kradzież klapek i ręcznika nie wchodziła w grę, bo to już sfera purnonsensu.

Oczywiście w Polsce policji zbyt łatwo przychodzi aresztowanie zwykłych obywateli. Zbyt często policjanci twierdzą, że zatrzymani stawiali czynny opór, co jest ordynarnym uzasadnieniem brutalnych pobić. Plagą jest instytucja tymczasowego aresztu. Jednocześnie każdy z nas ma obawy przed przestępcami i chuliganami.

Sprawa „Starucha" i reakcje na nią nie przybliżają nas do znalezienia złotego środka w tej mierze. Tym bardziej że nie ma chyba żadnej nadziei na „odpartyjnienie" tego sporu.

Kiedy to było? Marzec, kwiecień czy maj, gdy Donald Tusk wypowiedział wojnę tzw. kibolom? Dziś o niej nie pamięta nawet on sam. Ale emocje, które wówczas podzieliły opinię publiczną, były tak gorące jak wtedy, gdy chodziło np. o ograniczenie lub liberalizację ustawy aborcyjnej.

Czy warto było się tak ekscytować? Intencje inicjatora były oczywiste. Tuskowi nie chodziło o zwalczenie stadionowych patologii, lecz o słupki w sondażach. Druga strona, która nagle zakochała się w futbolu i kibicach, też na celu nie miała niczego innego niż efekt czysto polityczny. Tusk odstawił pokazuchę, a Jarosław Kaczyński – człowiek, który zawsze podkreślał rolę silnego państwa i potrzebę stanowczej walki z przestępczością – nagle zaczął zachowywać się tak, jakby w ogóle nie było kibolskiego chuligaństwa.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Wymowne milczenie kanclerza i premiera
Opinie polityczno - społeczne
Radykalizacja zamiast strategii, czyli nowi ministrowie zamiast nowych pomysłów
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Najpierw nauczmy dzieci czytać, potem mówmy o lekturach
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nie znoszę dyskusji o sensie Powstania Warszawskiego
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Czasami człowiek musi, inaczej się udusi
Reklama
Reklama