Reklama

Polska - Szkocja 4:1! Felieton Stanisława Remuszki

Albo na odwrót...

Publikacja: 14.10.2014 12:23

Stanisław Remuszko

Stanisław Remuszko

Foto: rp.pl

W każdym razie wolałbym 4:1 dla naszych. I od razu ogłaszam, że pierwszych dziesięciu Czytelników, którzy dziś, we wtorek 14 października 2014 do godziny 20:00, przyślą na mój prywatny adres (remuszko@gmail.com) trafny ostateczny bramkowy wynik tego meczu – dostanie ode mnie wielką (220 g) tabliczkę mojej ulubionej wedlowskiej czekolady z całymi orzechami. Jest to przyrzeczenie publiczne w rozumieniu KC, czyli Kodeksu Cywilnego (nie mylić z Komitetem Centralnym). Klamka zapadła, słowo się rzekło, kobyłka u płota. Nadesłane typowania postaram się podać w komentarzach, przed pierwszym gwizdkiem...

Podczas niedawnych brazylijskich mistrzostw świata Zbigniew Boniek powiedział, że w żadnej innej popularnej piłkarskiej dyscyplinie sportowej tak wiele nie zależy od przypadku jak w futbolu. Jeśli Boniek ma rację, to dlaczego tak jest?

Może chodzi o liczbę zawodników? W koszykówce gra pięciu na pięciu, w siatkówce sześciu na sześciu, w piłce ręcznej siedmiu na siedmiu, w nożnej zaś – jedenastu na jedenastu. Niby jedenastu graczom łatwiej się gdzieś pomylić niż graczom pięciu. Ale wszyscy mają przecież cel jeden i – co do idei – taki sam (gol, kosz, boisko).

Może chodzi o wielkość pola gry? Rozmiary boisk futbolowych to prawie hektar (około sto na około siedemdziesiąt metrów), podczas gdy w kosza i w siatę, czy w szczypiorniaka gra się z reguły na powierzchni plus minus dziesięć razy mniejszej. Niewątpliwie łatwiej jest celnie podać i odebrać piłkę, gdy zawodnicy są bliżej siebie.

Może chodzi o samą piłkę? Różnice materiałowe i konstrukcja są pewnie znaczne dla zawodowców, lecz, na oko kibica, zwłaszcza kibica siedzącego na trybunach czy przed telewizorem, są to te same bryły geometryczne (kule), tyle że o nieco innych rozmiarach, wyglądzie i ciężarze. Da się pomyśleć, przynajmniej na podwórku, mecz w nogę rozgrywany piłką do siaty.

Reklama
Reklama

Na mój rozum, główna przyczyna potknięć, błędów i pomyłek, objawiająca się skumulowaną przypadkowością, o której mówił Boniek, bierze się z naszej anatomii. Przy stole operacyjnym chirurg posługuje się palcami, babcia przy robótce trzyma nitkę i szydełko w dłoniach, i wychodzą im precyzyjne arcydzieła, natomiast futboliści bezlitośnie piłkę kopią i wręcz mają zabronione korzystanie z rąk (z wyjątkiem bramkarza). Precyzja ruchów ręcznych jest, przypuszczam, o rząd wielkości większa od precyzji kopów. Ale też na tym polega cała ta fantastyczna zabawa!

Obie drużyny pozdrawiam serdecznie i z respektem. Kciuki trzymam za naszych :-)

W każdym razie wolałbym 4:1 dla naszych. I od razu ogłaszam, że pierwszych dziesięciu Czytelników, którzy dziś, we wtorek 14 października 2014 do godziny 20:00, przyślą na mój prywatny adres (remuszko@gmail.com) trafny ostateczny bramkowy wynik tego meczu – dostanie ode mnie wielką (220 g) tabliczkę mojej ulubionej wedlowskiej czekolady z całymi orzechami. Jest to przyrzeczenie publiczne w rozumieniu KC, czyli Kodeksu Cywilnego (nie mylić z Komitetem Centralnym). Klamka zapadła, słowo się rzekło, kobyłka u płota. Nadesłane typowania postaram się podać w komentarzach, przed pierwszym gwizdkiem...

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Po co nam poprawność językowa, jak wygrywają inteligenci z siłowni
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Rekonstrukcja połowicznym sukcesem, ale Szymon Hołownia uprawia dywersję
Opinie polityczno - społeczne
Adam Bodnar ofiarą polityki, w której nie ma miejsca na kompromis
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Prekonstrukcja rządu. Jak Donald Tusk może jeszcze uratować władzę
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Reklama
Reklama