Niełatwo pisać o ostatniej bezprecedensowej serii wypadków drogowych członków najwyższych władz w Polsce, bo pewnych informacji ciągle brakuje, a pochopnie wyciągnięte wnioski mogą mieć trudne do przewidzenia konsekwencje. Z drugiej strony jest to zdarzenie tym ważniejsze i bardziej niepokojące, że w ostatnim czasie mieliśmy aż trzy podobne wypadki: prezydenta Andrzeja Dudy oraz w krótkim odstępie czasu ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza i premier Beaty Szydło. I choć kolizja drogowa może zdarzyć się zawsze i każdemu, jej ryzyko w przypadku osób piastujących kluczowe stanowiska w państwie jest przecież zdecydowanie mniejsze: po pierwsze, samochody te prowadzą fachowcy o zdecydowanie większych umiejętnościach niż przeciętni kierowcy, po drugie zaś, samochody te mają specjalny status na drodze. To wszystko minimalizuje prawdopodobieństwo wypadków. Dlaczego zatem do nich doszło?