Reklama

Plajta Kopenhagi

- Od czego zależy sukces trwającej właśnie konferencji klimatycznej? Od przystąpienia do nowego, zastępującego protokół z Kioto, porozumienia Stanów Zjednoczonych - pisze Łukasz Ruciński

Aktualizacja: 10.12.2009 00:43 Publikacja: 09.12.2009 20:43

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/12/09/lukas-rucinski-plajta-kopenhagi/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Ujawniony przez prasę projekt takiego traktatu, przygotowany w tajemnicy przez rządy bogatych krajów, wywołał burzę, ponieważ zrywa z podstawowymi zasadami, którymi dotąd kierowano się w walce z ociepleniem. Jednocześnie projekt ten dawał szansę na przełom, ponieważ był do zaakceptowania przez USA.

Jakie propozycje zawiera? W skrócie: ograniczenie roli ONZ w całym procesie, zwłaszcza w zakresie dysponowania pieniędzmi, i uzależnienie pomocy dla biednych państw od podjęcia przez nie określonych działań. To rozsądne, nie tylko z punktu widzenia Ameryki. Powierzenie molochowi, jakim jest ONZ, nadzoru nad kwestiami finansowymi gwarantuje, że pieniądze na walkę z ociepleniem rozpłyną się po różnych agendach tej organizacji lub trafią do egzotycznych dyktatorów, którym posłużą do finansowania brutalnych wojen.

Również propozycja, by limity emisji CO2 były wyższe dla krajów rozwiniętych, odpowiada elementarnej logice. Trudno oczekiwać, by np. w krajach G7, na które przypada ponad połowa światowego PKB, emitowano mniej dwutlenku węgla niż w Sudanie czy Myanmarze. Wyższe limity są dla bogatych gwarancją, że ich cały przemysł nie przeniesie się do państw Trzeciego Świata, które przecież i tak mają przewagę, jeśli chodzi o koszty pracy.

Takie postawienie sprawy wywołuje irytację biednych państw. Dostać coś za coś to nie to samo, co dostać coś za nic. Rozgoryczeni mogą być również ci, którzy walkę z ociepleniem traktują w kategorii historycznego rewanżu biednych na bogatych. Prawda jest jednak taka, że nie ma szans, by władze USA zaakceptowały porozumienie, które nie uwzględnia amerykańskich interesów.

Reklama
Reklama

Niestety, po ujawnieniu dokumentu jest on już spalony i nie ma szans, by posłużył do wypracowania jakiegoś sensownego kompromisu. Sukces Kopenhagi jest dalej niż kiedykolwiek przedtem.

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/12/09/lukas-rucinski-plajta-kopenhagi/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Ujawniony przez prasę projekt takiego traktatu, przygotowany w tajemnicy przez rządy bogatych krajów, wywołał burzę, ponieważ zrywa z podstawowymi zasadami, którymi dotąd kierowano się w walce z ociepleniem. Jednocześnie projekt ten dawał szansę na przełom, ponieważ był do zaakceptowania przez USA.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Śpiący gigant, który się nie budzi
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Opinie Ekonomiczne
Grodziewicz, Bombczyński: Przepisy, które budzą emocje i generują ryzyka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Halesiak: Strategiczne wizje i przemilczane kompromisy
Opinie Ekonomiczne
Roguski: Przyszłość mieszkaniówki. Państwa-miasta i pułapka domów za 1 zł
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Do dziecka trzeba dwojga
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama