Śmiertelna choroba przenoszona drogą ideową

Jeszcze trzy lata temu wydawało się, że Stany Zjednoczone są źródłem wszelkiego gospodarczego zła. Symbolem chciwości bankierów, których błędy i żądze rozlały się po świecie za pośrednictwem rozdętych rynków kapitałowych, doprowadzając do globalnego kryzysu

Aktualizacja: 28.11.2011 23:46 Publikacja: 28.11.2011 20:02

Teraz Barack Obama przybywa na szczyt USA-Unia Europejska, jak dobry wujek z Ameryki, który nie tylko ma pieniądze, ale i moralne prawo do wytykania błędów swoim europejskim kolegom. Tylko, czy aby na pewno tak jest?

Ameryka załatała swoje problemy pompując w system finansowy setki miliardów dolarów. Nie szukano ich w skarbcach Rezerwy Federalnej. Większość po prostu dodrukowano. Trudno nazwać zasypywanie dziury workami z pieniędzmi reformą. Tym bardziej, że polityka ta oznaczała zerwanie z logiką stojącą u podstaw systemu rynkowego  – za biznesowe błędy muszą płacić ci którzy je popełnili.

Europa poszła tym samym śladem. Zaadaptowała amerykańską ideę maszyny drukarskiej, ratując banki, które kupowały „trefne” amerykańskie papiery zabezpieczone niespłacalnymi długami. Dzięki tej akcji na Starym Kontynencie wciąż są takie banki jak brytyjski Northern Rock, które dawno powinny upaść.

Zarówno Waszyngton, jak i kraje Unii Europejskiej działały w ostatnich, kryzysowych latach stosując te same metody – zwiększając zadłużenie lub drukując pieniądze - w końcu skąd państwa, z permanentnym deficytem mogą znaleźć pieniądze na dokapitalizowanie banków? Problem, gdy chętnych do pożyczania ubywa.

Na razie Ameryka jest górą. Ale ta sytuacja może się w każdej chwili odwrócić. Wzajemne połajanki na niewiele się zdadzą. A moralna przewaga USA jest tylko chwilową ułudą. W końcu nie bez powodu podstawy obecnego systemu gospodarki światowej, który uległ w ostatnich latach znacznemu osłabieniu, nazywają się konsensusem waszyngtońskim.

Stojące u jego podstaw połączenie dwóch, jak pokazuje historia, dość sprzecznych pomysłów – dyscypliny fiskalnej i stopniowego obniżania podatków, może w założeniach było logiczne. Teraz sprawia wrażenie rozwiązania morderczego. Zwłaszcza wzmocnione zbytnią liberalizacją rynków kapitałowych, które odbiło się światowej gospodarce czkawką choćby trzy lata temu. Stany Zjednoczone mają w tym swój duży udział.

Wygląda na to, że sumienie gospodarcze Ameryki nie jest wcale czystsze niż Europy.

Teraz Barack Obama przybywa na szczyt USA-Unia Europejska, jak dobry wujek z Ameryki, który nie tylko ma pieniądze, ale i moralne prawo do wytykania błędów swoim europejskim kolegom. Tylko, czy aby na pewno tak jest?

Ameryka załatała swoje problemy pompując w system finansowy setki miliardów dolarów. Nie szukano ich w skarbcach Rezerwy Federalnej. Większość po prostu dodrukowano. Trudno nazwać zasypywanie dziury workami z pieniędzmi reformą. Tym bardziej, że polityka ta oznaczała zerwanie z logiką stojącą u podstaw systemu rynkowego  – za biznesowe błędy muszą płacić ci którzy je popełnili.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne