– Maluch pozostawiony w nagrzanym samochodzie może nawet umrzeć – przypominają eksperci.
Niewiele brakowało, aby w Rumi też doszło do tragedii. W samochodzie stojącym w pełnym słońcu w pobliżu dworca PKP zamknięte było małe dziecko.
Płaczącego chłopczyka zobaczyła ekipa lokalnej telewizji. Okna i drzwi w pojeździe były zamknięte, więc wezwała ona straż miejską i policję. Strażnicy, którzy przyjechali pierwsi na miejsce nie zdecydowali się na wybicie szyby.
Zrobili to dopiero policjanci. - W pobliżu nie było użytkowników samochodu, funkcjonariusze wybili szybę i wydostali dziecko z rozgrzanego auta. Wezwali też karetkę, lekarze zaopiekowali się dzieckiem. Jego życiu nic nie zagraża – informuje pomorska policja.
Policjanci dotarli już do rodziców dwulatka. Obecnie wyjaśniają okoliczności pozostawienia chłopca w samochodzie.