Szpitale podliczają swoje długi

Dyrektorzy stołecznych lecznic siedzą na finansowej bombie. Powód? Wprowadzenie od początku roku nowych przepisów o czasie pracy lekarzy i zgoda na kolejne podwyżki dla pracowników zwiększyły długi placówek nawet o 15 procent

Aktualizacja: 20.02.2008 01:44 Publikacja: 20.02.2008 01:43

Szpitale podliczają swoje długi

Foto: Rzeczpospolita

Szefowie warszawskich placówek po siedmiu tygodniach funkcjonowania nowych przepisów zaczynają podsumowywać straty. Sprawozdań finansowych zażądały ich organy założycielskie.

Do końca miesiąca marszałek województwa chce mieć gotowy raport o niezapłaconych rachunkach i ratach kredytu, a tym samym o wzroście zadłużenia podlegających mu lecznic. Podobne informacje zbierają też pracownicy ratusza.

– Już teraz wiemy, że zadłużenie naszych lecznic wzrosło o ok. 15 proc. – mówi Marta Milewska, rzecznik marszałka.

– Coraz więcej szpitali ma kłopoty z płatnościami – przyznaje Elżbieta Wierzchowska, dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej w ratuszu. Według jej szacunków dług miejskich lecznic mógł wzrosnąć o kilka procent.Podobnie może narastać zadłużenie placówek podlegających Akademii Medycznej.

– Wejście w życie nowego prawa oznaczało podwyższenie pensji lekarzom. Jeśli w 2007 roku na płacę przeznaczałem 80 proc. dochodów, to dziś – ponad 98 proc. A przecież inne płatności nie zmniejszyły się – mówi Paweł Obermeyer, dyrektor szpitala praskiego.

Szef szpitala w Międzylesiu oszacował, że wypłata podwyżek uszczupli jego budżet o 5 mln zł. Dług teraz stosunkowo niewielki zwiększy się o kilkaset tysięcy złotych.

Już w ubiegłym roku straty finansowe zanotowały cztery z dziesięciu miejskich placówek. Łączne zadłużenie wszystkich lecznic przekroczyło 140 mln zł. W tym ponad 95,5 mln zł stanowiły kredyty restrukturyzacyjne poręczone przez ratusz.

Jeszcze bardziej nadwerężone są budżety 10 marszałkowskich szpitali w Warszawie. Ich łączne zadłużenie jest blisko dwa razy większe niż miejskich – wynosi ok. 200 mln zł.

W Akademii Medycznej długi pięciu lecznic przekroczyły już 198 mln zł. Ich sytuacja jest szczególnie trudna. Szpitale miejskie czy marszałkowskie mogą ewentualnie liczyć na pomoc samorządu, szpitale akademickie – nie.

Wielu placówkom, które dotąd jakoś sobie radziły, zaczyna brakować pieniędzy na zapłacenie dostawcom leków, a nawet na wynagrodzenia. – Brak środków na uregulowanie rachunków powoduje już zajęcie kont szpitali przez komorników – mówi Elżbieta Wierzchowska.

Na początku tego roku komornik pojawił się w lecznicy na Solcu, która ma debet ok. 40 mln zł. Szpital wypłaca pensje załodze w ratach, po 600 zł. W Szpitalu Praskim na spłatę zobowiązań wymagalnych brakuje ok. 5 mln zł.

– Nie ma pieniędzy m.in. na opłacanie składek ubezpieczenia pracowników oraz na zapłacenie dostawcom leków – mówi dyrektor praskiego, Paweł Obermeyer.

– Na razie mam jeszcze 230 tys. zł miesięcznie na spłatę odsetek od kredytu, który zaciągnęliśmy na restrukturyzację. Jeśli zabraknie mi tych środków, wtedy ratusz będzie musiał mnie wesprzeć finansowo – dodaje Obermeyer.

Możliwości urzędu miasta, jak zaznacza dyrektor Wierzchowska, są jednak ograniczone. – Możemy jedynie spłacać za lecznice odsetki od poręczonych przez ratusz kredytów bądź poręczyć kolejną pożyczkę.

Ratusz już w ubiegłym roku spłacał odsetki od kredytu, który zaciągnął szpital na Solcu. Poręczył także 10 mln zł pożyczki dla lecznicy przy Stępińskiej.

Wszyscy dyrektorzy szpitali liczą na kolejną rundę negocjacji z mazowieckim Narodowym Funduszem Zdrowia. Mają nadzieję, że nowe kontrakty podreperują ich finanse. Obecne umowy podpisane są tylko do końca marca. – Aby zaspokoić żądania pracowników, powinienem otrzymać za jeden punkt ok. 15 zł, teraz dostaję 12,5 zł – mówi prof. Janusz Wyzgał, szef szpitala przy ul. Lindleya. Dyrektor wyliczył, że podniesienie pensji pracownikom spowoduje wzrost długu lecznicy o 20 proc.

A co będzie, jeśli negocjacje z funduszem zawiodą? Niektórzy dyrektorzy grożą drastycznymi rozwiązaniami. Szef jednego ze szpitali podległych marszałkowi zapowiada, że pogorszenie sytuacji finansowej wymusi na nim... zwolnienia lekarzy.

– W sytuacji, gdy wszyscy ich szukają, brzmi to jak paradoks, ale zacznę wyliczać specjalistów z liczby zabiegów i konsultacji. Ci, którzy osiągną najgorsze wyniki, będą musieli poszukać sobie innej lecznicy – mówi.

Dyskusje na blog.rp.pl/warszawa

przekroczyły już długi 25 szpitali należących do miasta, marszałka i Akademii Medycznej. Zadłużenie ciągle rośnie.

Szefowie warszawskich placówek po siedmiu tygodniach funkcjonowania nowych przepisów zaczynają podsumowywać straty. Sprawozdań finansowych zażądały ich organy założycielskie.

Do końca miesiąca marszałek województwa chce mieć gotowy raport o niezapłaconych rachunkach i ratach kredytu, a tym samym o wzroście zadłużenia podlegających mu lecznic. Podobne informacje zbierają też pracownicy ratusza.

Pozostało 91% artykułu
Ochrona zdrowia
Obturacyjny bezdech senny – choroba niedoceniana
Ochrona zdrowia
Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept
Ochrona zdrowia
Gdańskie centrum sportu zamknięte do odwołania. Znaleziono groźną bakterię
Ochrona zdrowia
Rewolucja w kodeksie etyki lekarskiej? Wykreślone ma być jedno ważne zdanie
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: WOŚP nie ma nic wspólnego z wydolnością systemu ochrony zdrowia