Dyskusja na temat cyfryzacji polskiej służby zdrowia toczy się od wielu lat. Rodzi się pytanie: w którym miejscu jesteśmy? Eksperci biorący udział w debacie zorganizowanej przez „Rz" są zgodni: przed nami jeszcze mnóstwo pracy do wykonania.
Dwa czy jeden?
– Delikatnie rzecz ujmując, Polska jako kraj nie jest liderem w dziedzinie cyfryzacji administracji państwowej. Mamy sporo do nadrobienia. Według wskaźnika DESI badającego ucyfrowienie społeczeństwa zajmujemy 23. miejsce na 28 przebadanych państw. Bez wątpienia projekty cyfryzacji naszego kraju prowadzone są chaotycznie, bez synchronizacji. Wiele decyzji podejmowanych jest w nieprzemyślany sposób – mówi Krzysztof Szubert, minister ds. cyfryzacji w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC.
Wtóruje mu prof. Michał Kleiber, były minister nauki i informatyzacji.
– Mam nieodparte wrażenie, że nasz postęp w obszarze cyfryzacji, a także w dziedzinie ochrony zdrowia, jest zbyt wolny. Głównym powodem tej sytuacji jest według mnie brak międzyresortowej koordynacji szeroko pojmowanego procesu cyfryzacji administracji państwowej. Wprowadzanie praktycznie w tym samym czasie nowych dowodów osobistych bez warstwy elektronicznej oraz elektronicznych kart ubezpieczenia pacjenta jest tego znamiennym przykładem. Nie ulega wątpliwości, że rozwiązaniem właściwym – czyli znacznie tańszym i wygodniejszym – byłoby zintegrowanie obydwu projektów. Nie ma najmniejszego powodu, żeby człowiek nosił przy sobie dwa podobne i w dużym zakresie funkcjonalnie dublujące się dokumenty – uważa Kleiber.
Przypomnijmy, że nowe dowody osobiste są wydawane od marca 2015 roku. Równolegle finalizowany jest projekt wprowadzenia kart medycznych. Planowane wprowadzenie tego dokumentu to lipiec 2016 roku, ale program pilotażowy ma ruszyć pod koniec tego roku.
Wszyscy eksperci podzielają opinię, że zintegrowanie tych dwóch dokumentów byłoby najrozsądniejszym rozwiązaniem.
– Jeśli to możliwe, warto byłoby ponownie zastanowić się nad połączeniem elektronicznego dowodu osobistego i elektronicznej karty zdrowia lub przynajmniej precyzyjnie ustalić relacje między tymi dokumentami. To decyzje brzemienne w skutki na lata zarówno pod względem organizacyjnym, jak i finansowym – komentuje Leszek Sikorski, były minister zdrowia. Podobnego zdania jest Szubert.
– Na kartach medycznych będzie praktycznie to samo co na dowodzie osobistym (poza zdjęciem), ale dodatkowo będą one wyposażone w chip. Będziemy mieć dwa podobne dokumenty. Ich funkcjonalność i koszty będą zdublowane. Aż prosi się o to, aby połączyć je i zastąpić jednym kartonikiem. Lepiej byłoby stworzyć jeden dokument identyfikacyjny będący połączeniem dowodu osobistego i elektronicznej karty pacjenta – tłumaczy ekspert BCC.