Kupno domu to inwestycja na całe życie - powtarzają pośrednicy. Klienci, którzy mają dokonać wyboru, mają często dziwne, a nawet dziwaczne życzenia i wymagania.
Opowiada o nich Jarosław Mikołaj Skoczeń z firmy pośredniczącej i doradzającej na rynku nieruchomości. - Sam już nie wiem, czy to przezorność, czy duże poczucie humoru - zastrzega Skoczeń. I wspomina, że jedna z par, szukających mieszkania, koniecznie chciała się przespać w łóżku właścicieli lokalu. W dodatku ... w niezmienionej pościeli. - Klienci nie chcieli powiedzieć, czemu to ma służyć - opowiada przedstawiciel Emmersona.
Inni z kolei przed zakupem domu chcieli w nim zorganizować głośną imprezę. - Cel? Sprawdzenie, jak będą reagowali sąsiedzi. Jeżeli nerwowo – lokum odpada - tłumaczy Jarosław Mikołaj Skoczeń. - Był też klient, który przeszedł się po sąsiadach, prosząc o pożyczenie cukru i soli. Chciał sprawdzić sąsiedzką życzliwość - wspomina.
Jeszcze inna para poprosiła o ... pozostawienie walizki pod drzwiami. W ten sposób chciała sprawdzić uczciwość sąsiadów. - Zdarzyło się też, że klienci przyszli oglądać lokal z nagraniem płaczącego dziecka i chcieli je puszczać na cały regulator - opowiada analityk z Emmersona. - Czemu to miało służyć, nie wie nikt - dodaje.
I podkreśla, że biorąc pod uwagę te nietypowe prośby kupujących, nie dziwią już ci, którzy oglądać dom przyjadą z różdżkarzem czy medium, które powie ... o dobrych duchach w mieszkaniu.