- Za mieszkanie w Warszawie można kupić dwa lokale w Łodzi - podkreśla Bartosz Turek, analityk Lion's Banku. Z badań tej firmy i danych GUS wynika, że najmniejsze mieszkania są właśnie w Łodzi, a największe we Wrocławiu. - Najwięcej za cztery kąty trzeba zapłacić w Warszawie. Średnia cena mieszkania w stolicy to ponad 420 tys. zł - podaje analityk z Lion's Banku.

Bartosz Turek podaje, że statystyczne mieszkanie w mieście wojewódzkim ma 60,4 mkw. i jest warte ponad 310 tys. zł. - W poszczególnych miastach sytuacja jest jednak bardzo zróżnicowana. Na jednym biegunie są takie miasta jak Łódź, Kraków czy Bydgoszcz, gdzie przeciętne mieszkanie jest relatywnie niewielkie, a na drugim - Opole, Rzeszów i Wrocław, gdzie sytuacja jest znacznie lepsza niż wskazuje średnia.

Analityk szczególną uwagę zwraca na Łódź i Wrocław. - W pierwszym z tych miast średnie lokum jest najmniejsze (53,8 mkw.), a w drugim największe (70,5 mkw.). Wpływ na takie wyniki może mieć fakt, że Łódź jest miastem przemysłowym ze sporą koncentracją budynków wielomieszkaniowych nierzadko z kompaktowymi lokalami - wyjaśnia Bartosz Turek. - Domy z przynajmniej dziesięcioma mieszkaniami stanowią w Łodzi 18,7 proc. wszystkich budynków, a we Wrocławiu wyraźnie mniej, bo 14,4 proc.

Analityk Lion's Banku podkreśla, że miasto o najmniejszych lokalach jest też relatywnie najtańsze. - Przeciętne cztery kąty w Łodzi kosztują bowiem 185,2 tys. zł. Niewiele więcej trzeba zapłacić za mieszkanie w Zielonej Górze – 186,7 tys. zł - podaje Bartosz Turek. - Jeśli więc ktoś rozważa zakup mieszkania na kredyt w tych miastach, to musi na wkład własny przeznaczyć minimum 18-19 tys. zł. Przy przeciętnych zarobkach w tych miastach na poziomie około 2,5 – 2,7 tys. zł miesięcznie oznacza to, że niezbędny wkład własny odpowiada półrocznej pensji - wylicza.

Bartosz Turek wskazuje, że przy realizacji abstrakcyjnego scenariusza, że każda zarobiona złotówka jest odkładana na wkład własny, zbieranie pieniędzy trwałoby dwukrotnie dłużej w takich miastach jak Warszawa, Wrocław i Kraków. - Nie powinno to dziwić, skoro w tych miastach na przeciętne mieszkanie trzeba wydać od 355 do ponad 420 tys. zł. Niewiele zmienia fakt, że mieszkające tam osoby mają przeważnie wyższe wynagrodzenia niż mieszkańcy Łodzi czy Zielonej Góry - od prawie 3 tys. zł netto w Krakowie do 3,8 tys. zł netto w Warszawie - podaje analityk Lion's Banku. - W efekcie w najdroższych miastach zebranie wkładu własnego w krócej niż rok można uznać za nie lada osiągnięcie. Ceny mieszkań w Warszawie czy Krakowie są bowiem, lekko licząc, dwukrotnie wyższe niż w Zielonej Górze czy Łodzi - dodaje.