- Polska Federacja Rynku Nieruchomości przestrzega przyszłych najemców przed ogłoszeniami typu: "Tanie mieszkanie do najmu". Współpraca między poszukującym lokalu a firmom polega w tym przypadku na przekazywaniu adresów mieszkań za z góry pobieraną opłatę w wysokości 300 - 500 zł - informuje Joanna Lebiedź, licencjonowany pośrednik w obrocie nieruchomościami, rzecznik prasowy PFRN. - Najczęściej są to adresy nieaktualne, a usługa sprowadza się jedynie do przekazania adresów, a nie faktycznego doprowadzenia do transakcji najmu. Taki proceder nasila się właśnie w okresie sierpnia i września i nie ma nic wspólnego z usługą pośrednictwa - podkreśla.
Czym różni się tzw. przekazywacz adresów od profesjonalnego pośrednika w obrocie nieruchomościami? Jak zapewnia PFRN pośrednik doradzi studentowi stosowną lokalizację w zależności od położenia uczelni, poinformuje o dostępnej infrastrukturze, dopasuje też ofertę do możliwości finansowych. Pośrednik powinien też sprawdzić tytuł prawny do lokalu osoby zgłaszającej ofertę do wynajmu. - Poza tym przygotuje inwentaryzację lokalu przekazywanego do najmu oraz pomoże w ustaleniu warunków najmu, a także doradzi przy wyborze odpowiedniej umowy najmu, w zależności od indywidualnej sytuacji najemcy - mówi przedstawicielka PFRN.
Umowa z rodzicem
Z obserwacji pośredników wynika, że niektórzy właściciele wymagają, aby umowa najmu była podpisana z rodzicami studentów - a nie użytkownikami lokalu.
Większość mieszkań przygotowanych do wynajmu dla studentów jest umeblowanych i wyposażonych w podstawowy sprzęt AGD, choć do rzadkości nie należą mieszkania, które właśnie z powodu przeznaczenia mają bardzo niski standard wykończenia.
Natomiast te o wyższym zgłaszane są do biura nieruchomości przez właścicieli z zastrzeżeniem: "nie dla studentów".