Romantyczny adres i kredyt na dom bez ślubu

Gdzie są najbardziej romantyczne adresy w polskich miastach? Czy opłaca się wziąć kredyt hipoteczny bez ślubu?

Publikacja: 15.02.2015 08:50

Ulica Płatnicza w Warszawie - jedna z najbardziej klimatycznych

Ulica Płatnicza w Warszawie - jedna z najbardziej klimatycznych

Foto: Metrohause

- Jeśli klient kierowałby się tylko i wyłącznie swoim romantyzmem szukając mieszkania, musiałby być przygotowany na spore wydatki. Większość ze wskazanych przez pośredników tzw. romantycznych lokalizacji, to miejsca, w których zakup domu lub mieszkania nie jest, niestety, na kieszeń przeciętnego nabywcy – mówi Marcin Jańczuk, dyrektor w sieciowej agencji Metrohouse.

W stolicy: Bielany i Saska Kępa

Za romantyczny adres w Warszawie agenci uznali m.in. ul. Płatniczą na Starych Bielanach, która słynie ze starych gazowych latarni, brukowanej ulicy oraz ciszy i spokoju pośród niskich, wiekowych zabudowań z lat 20. minionego stulecia.

- Potencjalny nabywca lokum przy Płatniczej musiałby przygotować się na wydatek co najmniej dwóch milionów złotych, a zdarzają się także znacznie wyższe wyceny tych klimatycznych domów - mówi Ewa Mielczarczyk, pośredniczka Metrohouse.

Kolejna lokalizacja nie jest tańsza. To Plac Słoneczny otoczony szeregowymi domami na prestiżowym Żoliborzu Oficerskim, utworzony w latach 20. ubiegłego stulecia.

- Tu napotkamy jeszcze wyższe ceny. Nie dość, że podaż domów do sprzedaży w tych okolicach zwykle jest bardzo mała, to ich ceny przekraczają nawet 3 mln zł – mówi Marcin Jańczuk.

Zdaniem agentów nie sposób pominąć także Saskiej Kępy – zwłaszcza ul. Francuskiej. Prestiż i popularność wśród nabywców mieszkań akurat w tej części Pragi Południe powoduje, że sprzedający żądają wysokich kwot za swoje nieruchomości. W zależności od rodzaju budownictwa mieszkanie w tych okolicach można kupić już od 200 tys. zł za niespełna 20-metrową kawalerkę w budynku z lat 60.

Szukając jednak dwupokojowego mieszkania na Saskiej Kępie, ceny rozpoczynają się od ok. 400 tys. zł. W zamian nabywca otrzymuje możliwość zamieszkania w jednej z niepowtarzalnych kamienic, z których każda kryje w sobie swoją historię.

Nad morzem: Targ Rybny

W Gdańsku lista najpopularniejszych romantycznych miejsc do zamieszkania pokrywa się z uliczkami Starego Miasta. Długa, Mariacka, Długie Pobrzeże – te ulice najczęściej pośrednikom kojarzą się z romantycznymi adresami.

– Miejsca te sprzyjają romantycznym spacerom, latem grana jest muzyka na żywo, można też trafić na wiele innych pokazów artystycznych. Są tam klimatyczne kamienice, popularne stoiska z bursztynem. Pięknie się prezentuje również Motława z Żurawiem -podkreśla zalety tego miejsca Mateusz Czeszejko - Sochacki, doradca Metrohouse z Gdańska.

Trudno w tej lokalizacji o mieszkania w cenie niższej niż 200 tys. zł. Najtańsze lokale w ofercie Metrohouse znajdziemy za 230 tys. zł. Za najpiękniejsze apartamenty dwupokojowe (np. przy Targu Rybnym) sprzedający żądają nawet powyżej miliona złotych. Niczym szczególnym są wyceny na poziomie 18-20 tys. zł za m kw.

We Wrocławiu

Także we Wrocławiu za romantyczne lokalizacje pośrednicy uznali te na Starym Mieście: m.in. ulice Kiełbaśnicza, Malarska, Włodkowica, czy Plac Solny oraz urokliwe uliczki Ostrowa Tumskiego.

Przy średniej cenie lokali, która ostatnio spadła poniżej 5 tys. zł za mkw., ceny mieszkań w tych lokalizacjach są wyraźnie wyższe. Z lokali wystawionych do sprzedaży przez Metrohouse tylko nieliczne mają cenę za mkw. niższą niż 6500 zł.

Zwykle w ofertach są też mieszkania w cenie powyżej 8000 zł za mkw., choć zdarzają się oferty, których ceny są prawie dwukrotnie wyższe.

Nie tylko w mieście Kopernika

W Toruniu romantycy odnajdą się świetnie w rejonie Bulwaru Filadelfijskiego. – Boczne uliczki dochodzące do Bulwaru mają swój urok i świetnie nadają się na miejsce zamieszkania dla zakochanych par - mówi Tomasz Laskowski z toruńskiego biura Metrohouse.

Ceny wystawionych do sprzedaży mieszkań zaczynają się już od poziomu poniżej 4000 zł za mkw., choć zdarzają się też oferty dochodzące do 7 tys. zł. W sumie większość położonych tam mieszkań jest wystawionych do sprzedaży powyżej średniej ceny ofertowej, która wynosi w Toruniu 4 tys. zł za mkw.

W Olsztynie romantyczne adresy także zlokalizowane są na Starym Mieście. Ulica Prosta i okoliczne uliczki są w ocenie doradców Metrohouse wymarzoną scenerią dla zakochanych.

- Podobnie jak w Toruniu, można w tym rejonie kupić mieszkanie w cenie niższej niż 4 tys. zł za m kw., choć lokale o wysokim standardzie osiągają ceny ofertowe nawet powyżej 7,5 tys. zł za mkw. – dodaje Marcin Jańczuk.

Z kolei doradcy nieruchomości ze Szczecina polecają zakochanym m.in. rejony ulic Słowackiego i Moniuszki. Jak mówi Marta Wiśniewska z biura Metrohouse w Szczecinie, niezależnie od pory roku, czy jest to słoneczne lato czy mroźna zima, wyczuwa się tam romantyczny klimat. - Widoki zapierają dech w piersiach i od razu ma się ochotę przytulić bliską sobie osobę – zapewnia pośredniczka.

Zakochani idą po kredyt

Niezależnie czy kupujemy mieszkanie w mniej lub bardziej romantycznej okolicy jego zakup zwykle finansujemy kredytem hipotecznym. Teoretycznie dla banków nie ma znaczenia czy udzielają kredytu hipotecznego parze bez ślubu czy też będącej w związku małżeńskim. W praktyce istnieją jednak pewne różnice.

– Na to, czy ktoś uzyska kredyt i jakie będą jego parametry: kwota, koszt etc., wpływa nie tylko wysokość dochodów czy ponoszonych kosztów, ale także tzw. scoring - tłumaczy Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Jest to ocena jaką otrzymuje klient na podstawie różnego rodzaju informacji (np. wykształcenie, wiek, stan cywilny).

Małżeństwa przez część banków są postrzegane jako stabilniejsi kredytobiorcy, a więc otrzymują nieco wyższą ocenę. - W tym względzie opłaca się wziąć ślub zanim zdecydujemy się na kredyt. Nie jest to jednak na tyle duża korzyść, aby było warto zmieniać dla niej swoje życiowe plany, dodaje Jarosław Sadowski.

Zupełnie inaczej wygląda jednak sytuacja pary bez ślub, kiedy tylko jedno z nich ma pracę. Wtedy lepiej najpierw się zadłużyć, a potem wziąć ślub. Małżeństwo zawsze jest traktowane jako jedno gospodarstwo domowe, a więc od kwoty dochodów zostaną odjęte koszty życia dwóch osób. W rezultacie zdolność kredytowa będzie niższa niż gdy o kredyt wystąpi tylko to z nich, które ma pracę.

Gdy oboje zakochani mają pracę, ale nie mają ślubu, to najlepiej jeśli mieszkają wspólnie. - Niektóre banki mogą potraktować parę bez ślubu jako dwa gospodarstwa domowe, co spowoduje, że podwójnie policzą koszty utrzymania mieszkania. Jeśli jednak kredytobiorcy złożą oświadczenie, że mieszkają razem, to szacowane przez bank koszty będą niższe. A co za tym idzie, łatwiej będzie im uzyskać kredyt, podsumowuje Jarosław Sadowski.

Na koniec warto dodać, że jeśli para nie ma ślubu, a powstanie zaległość w spłacie, to bank wcale nie musi połowy długu dochodzić od jednego kredytobiorcy, a drugiej od drugiego. Może całość egzekwować tylko od jednego z nich. Dlatego zaciągając kredyt wspólnie z inną osobą, nie należy tego robić zanim jej dobrze nie poznamy. Warto też dodać, że w opisanym przypadku ta osoba, która spłaciła cały dług może domagać się zwrotu połowy kwoty od swojego partnera. I w takich sytuacjach cały romantyzm pryska.

Nieruchomości
Ghelamco pod presją, zwróć uwagę na ważne daty
Nieruchomości
W Białce Tatrzańskiej powstanie luksusowy aparthotel
Nieruchomości
Mieszkanie z drugiej ręki na wysoki połysk. Warto kupić?
Nieruchomości
Budowane latami osiedla jak miasta kwadransowe
Nieruchomości
Najlepiej wynagradzani prezesi spółek deweloperskich w 2024 r.
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku