Projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, nad którym pracuje rząd, to pierwszy etap reformy planowania przestrzennego zapowiedzianej w Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju.
Co znamienne, w konsultacjach publicznych projekt zebrał pozytywne oceny różnych środowisk, w tym takich, które często prezentują odmienne stanowiska. Ład przestrzenny, dbałość o przestrzeń, w której żyjemy, staje się wartością, która łączy. Projekt nowelizacji popierają samorządowcy, ruchy miejskie, organizacje przedsiębiorców (Business Centre Club i Konfederacja Lewiatan), a także organizacje zrzeszające architektów, urbanistów i adwokatów.
Idea zyskała taki oddźwięk, gdyż nawet wychodząc z różnych przesłanek, łatwo dojść do wspólnego wniosku o potrzebie pilnego przeciwdziałania procesom chaotycznego rozpraszania się zabudowy i ich szkodliwego wpływu na krajobraz czy kurczenia się przestrzeni publicznych. To coraz bardziej nasilające się zjawisko powoduje bardzo negatywne skutki finansowe, a przede wszystkim wyraźnie pogarsza jakość życia lokalnych społeczności. W ten, nie zawsze wystarczająco dostrzegany dla opinii publicznej, sposób następuje wzruszanie podstaw stabilnego, efektywnego rozwoju Polski, które może skutkować przez następne dziesięciolecia. Stąd wynika potrzeba reakcji i działania rządu w tym zakresie.
„Wuzetki" pozwalają na zbyt wiele
Wśród dość jednolitych pozytywnych ocen proponowanych zmian wyraźnie odróżnia się przekaz, który co jakiś czas pojawia się w mediach, a dotyczy rzekomego zagrożenia, w wyniku nowelizacji, wzrostu cen działek, a za nimi nowo budowanych mieszkań.
Niestety, przekaz ten bazuje na wybiórczym podejściu do przepisów ustawy i często mało obiektywnych uproszczeniach. Dlatego można odnieść wrażenie, że przesłanką tak formułowanych tez jest po prostu niechęć ich autorów do jakichkolwiek zmian.