Coraz częściej boiska szkolne są przykrywane balonami. Dzięki temu dzieci mogą ćwiczyć cały rok. Okazuje się jednak, że takie rozwiązania mają nie tylko zalety, ale i wady. Przekonali się o tym rodzice uczniów jednej z warszawskich szkół podstawowych.
– Spadł śnieg i balon opadł na boisko. Całe szczęście była noc i nikomu nic się nie stało – mówi jednak z matek. Dodaje, że z urządzenia pompującego powietrze stale wydobywają się iskry.
Dyrektor szkoły nabrał wody w usta, a osoba, która montowała balon, twierdzi, że wszystko jest w porządku.
– Boimy się, by następnym razem do awarii nie doszło w czasie lekcji – mówi zatroskana matka.
Kto odpowiada za balon? Prawo budowlane traktuje je jako obiekty tymczasowe. Nie ma przy tym znaczenia, czy będą one stać na terenie szkoły, fabryki czy w parku. Za każdym razem procedury są takie same. Nie ma też znaczenia rozpiętość konstrukcji, tylko czas, na jaki są montowane. Jeżeli mają stać nie dłużej niż 120 dni, wystarczy zwykle zgłoszenie do prezydenta miasta na prawach powiatu (lub do starosty). Następnie trzeba odczekać 30 dni. Jeśli nie zgłosi w tym czasie zastrzeżeń, balon można montować.