Odkrycia prawie prawdziwe

„Sensacyjne odkrycie podważy chrześcijaństwo”. „Kryształowa czaszka to zabytek”. Latem takich doniesień jest dużo. Po sezonie naukowcy będą te wieści prostować

Publikacja: 16.07.2008 01:30

Odkrycia prawie prawdziwe

Foto: EAST NEWS

Gdyby wszystkie fantastyczne stwory trafiające latem na łamy prasy zgromadzić w jednej drużynie, chorążym byłby potwór ze szkockiego jeziora Loch Ness. Miejscowi bajdurzą o nim od ponad 1000 lat, ale Nessie narodził się medialnie dopiero w latach 30. wraz z rozwojem techniki. Można go było „fotografować” i „filmować”, nakłady gazet rosły, czytelnicy dopatrywali się na zdjęciach ogona, płetw.

W 1969 roku pojawiła się informacja o tym, że znaleziono szkielet Nessie – okazało się, że to szkielet sporej ryby.

Krewnym szkockiego potwora jest wąż morski. Marynarze przysięgają, że ich relacje są prawdziwe. Węża morskiego najłatwiej spotkać w atlantyckiej zatoce Gloucester na północ od Bostonu.

Towarzystwo Naukowe z Londynu nadało mu (w XIX wieku) łacińską nazwę Scolophius atlanticus. Gdy pomyłka badaczy wyszła na jaw (badali szkielet węża lądowego), żartom nie było końca.

Ale relacjom o wężach morskich też nie ma końca. Wąż przeniósł się do kanadyjskiej zatoki Cadboro. W ostatnim półwieczu widziano go tam ponad 100 razy. Kapitan Paul Sowerby tak go opisał: „Jakieś 30 mil od brzegu zobaczyliśmy tę rzecz wystającą jakieś cztery stopy z wody. Więc podpłynąłem do tego czegoś i spojrzałem na to. Początkowo wyglądało to jak niedźwiedź polarny z tymi zmierzwionymi włosami. Gdy mijaliśmy to coś z prawej, wyglądało jak kolumna zanurzająca się, przynajmniej 40 stóp i wielkie oczy. Miałem starego Nowofunlandczyka jako mata, który powiedział: »Czy widzisz te wielkie oczy?«”.

Letnia moda na potwory nie ominęła Polski. W latach 80. w Zalewie Zegrzyńskim pojawiła się Paskuda – miała bardzo szerokie usta (!), długi język i była płaska. Odkrywcami byli dziennikarze programu I Polskiego Radia, obserwacje Paskudy prowadzono podczas audycji „Lato z Radiem” przez kilka lat. Na antenie ukazywały się wywiady z naocznymi świadkami, którzy zarzekali się, że widzieli potwora.

W odludnych, wysokogórskich rejonach Indii, Nepalu, Tybetu i Bhutanu latem ukazuje się ogromna dwunożna istota – wyprostowana, futrzasta, rudawa.

To Człowiek Śniegu, Yeti. Obserwatorzy widują go z dużej odległości i w niesprzyjających warunkach, dlatego wychodzi na filmach i fotografiach nieostro. Naukowcy miewają trudności z określeniem, czy to buddyjski pustelnik czy hinduski asceta. Podróżnicy niestrudzenie docierają do buddyjskich klasztorów, gdzie tylko im i w drodze wyjątku (nie wiadomo dlaczego) lamowie pokazują skalpy Yeti, tzn. futra niedźwiedzie lub małpie. Sir Edmund Hillary, słynny pierwszy zdobywca Mont Everestu, zorganizował w 1960 roku wielką, blisko roczną, wyprawę w poszukiwaniu Yeti. Nie znalazł. Belgijski yetiolog nadał mu (Yeti, nie Hillary’emu) łacińską nazwę Dinopithecus nivalis.

Na kontynencie amerykańskim jego medialnym kuzynem jest Wielka Stopa, Sasquatch. Ma błyszczące ślepia, futro. Latem 2007 roku Rick Jacobs przymocował aparat z automatycznym spustem do drzewa i czekał na jelenia... wyszedł Sasquatch.

Zdjęcia oglądał fachowiec – Paul Majeta z Organizacji Poszukiwaczy Wielkiej Stopy. Uznał je za autentyk. Ale zoolodzy są nieprzejednani: niedźwiedź z infekcją skóry. W górach Kaukazu co roku latem ukazuje się Ałmast (wypisz, wymaluj Yeti albo Sasquatch). A w Puszczy Kampinoskiej grasował królis, zwierzę, które miało ciało lisa i głowę królika. Wszyscy wiedzieli, że to mutant po wybuchu w Czarnobylu. Przegryzał opony w parkujących w lesie samochodach.

Klasyką letnich naukowych ogórków jest UFO, po polsku NOL – niezidentyfikowane obiekty latające. Zaczęły latać w połowie XX wieku. W roku 1978 widywano je w Polsce. Mieszkaniec pewnej mazurskiej wsi znalazł nawet szczątki, ale okazały się żeliwnym saganem na kapustę.

Niestety, UFO traci na atrakcyjności (klasyka nudzi). Autentycznych wieści z kosmosu jest dużo i są fascynujące. Poza tym zniechęcające są wyniki programu SETI, który zajmuje się – jak dotąd bez najmniejszego sukcesu – poszukiwaniem śladów inteligencji w kosmosie technikami radioastronomii.

Pewne nadzieje odżyły, gdy we wsi Wilkowa w gminie Gardeja pojawiły się kręgi w zbożu. Naukowcy ich nie zbadali, bo wcześniej wypadły żniwa. Ponieważ klasyczne tematy się opatrzyły, redakcje eksplorują nowe pola, wprawiając naukowców w zakłopotanie. Na przykład: Do Wisły wpłynął wieloryb i skierował się w górę rzeki. Widzieli go mieszkańcy wsi Rybaki (między innymi sołtys) i Tymawa, a Jakub i Juliusz Grabowscy z Grudziądza kupili mu w sklepie świeżych śledzi. Obsługa tamy we Włocławku prześluzowała go za darmo, ale niewdzięcznik wyżarł ryby panu Bogdanowi z Warszawy, wędkarzowi.

Lato to sezon wykopalisk, ale także wiadomości, które potem długo odbijają się archeologom czkawką. Przez ostatnie lata dowiadywaliśmy się o czaszkach z kryształu górskiego, jakie tysiąc lat temu cudownym sposobem wytwarzali Aztekowie. W tym roku dowiedzieliśmy się, że egzemplarze z muzeów w Waszyngtonie, Londynie i Paryżu to falsyfikaty sporządzone przez dentystę.

Lato sprzyja wstrząsaniu podwalinami chrześcijaństwa: „Treść kamiennej tablicy odkrytej w Jordanii może dowodzić, że Chrystus wcale nie był pierwszym, który zmartwychwstał” – podał internetowy serwis „Dziennika”, a za nim Onet.pl i kilka innych tytułów. Z dalszej części komunikatu wynika, że „kluczowe części tekstu uległy zatarciu, przez co wymowa przekazu jest niejednoznaczna”, ale to już mało kogo obchodzi, przynajmniej w redakcjach.

Lato jest dobrą porą na odkrywanie „grobowca” Jezusa, w którym spoczywa albo sam, albo z żoną Magdaleną. Latem pojawia się grób brata Jezusa. James Cameron nakręcił film na ten temat pod tytułem „The Lost Tomb of Jezus” – emitowany latem.

A gdyby tego było mało, to „uwaga na trujące algi na plażach Genui!”. I na wszystkich plażach kurortów odwiedzanych podczas wakacji. Z tym, że to akurat jest prawdą.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

k.kowalski@rp.pl

Gdyby wszystkie fantastyczne stwory trafiające latem na łamy prasy zgromadzić w jednej drużynie, chorążym byłby potwór ze szkockiego jeziora Loch Ness. Miejscowi bajdurzą o nim od ponad 1000 lat, ale Nessie narodził się medialnie dopiero w latach 30. wraz z rozwojem techniki. Można go było „fotografować” i „filmować”, nakłady gazet rosły, czytelnicy dopatrywali się na zdjęciach ogona, płetw.

W 1969 roku pojawiła się informacja o tym, że znaleziono szkielet Nessie – okazało się, że to szkielet sporej ryby.

Pozostało 91% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Nauka
Nagrody Nobla 2024: Nagroda Nobla w dziedzinie chemii przyznana. Kto został laureatem?
Nauka
Nagroda Nobla z fizyki przyznana. Ojciec laureata urodził się na Mazowszu
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Nauka
Nobel z fizyki 2024 z polskim akcentem
Nauka
Nagroda Nobla z medycyny za odkrycie mikroRNA