Wyprodukowanie biologicznej hybrydy to dla biotechnologów nic trudnego. Także istnienie gatunków zwierząt rozmnażających się bez udziału samców i ich plemników również nie jest dla nauki czymś zaskakującym. Ale teraz, pierwszy raz, udało się badaczom cały proces podejrzeć w laboratorium.
– To odtwarzanie ciągu wydarzeń, które doprowadziły do powstania całkiem nowego gatunku – tłumaczy Peter Baumann ze Stowers Institute for Medical Research. – I odnosi się do pytania, w jaki sposób pojawiły się zwierzęta rozmnażające się bez zapłodnienia.
Jajo o jajo
Partenogenezę (inaczej: dzieworództwo) znamy głównie z filmu „Seksmisja". Samo zjawisko, choć zauważone już w XVIII wieku, przez lata budziło kontrowersje. Teoria dotycząca rozmnażania się zwierząt bez zapłodnienia była powszechnie krytykowana, przyjmowano bowiem, że żywy organizm musi mieć i matkę, i ojca. Wkrótce okazało się, że partenogeneza wcale nie jest tak rzadka. Rozmnażają się w ten sposób owady, niektóre ryby, płazy i gady. Wtedy naukowcy doszli do wniosku, że dzieworództwo wprawdzie istnieje, ale stanowi ślepy zaułek ewolucji. Że rozmnażanie płciowe jest znacznie lepsze dla przetrwania gatunków.
Dlaczego? Gdy po zapłodnieniu rozwija się embrion, dysponuje materiałem genetycznym obojga rodziców. To daje większe możliwości przystosowania się do warunków otoczenia.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat odkryto ponad 80 grup ryb, płazów i gadów rozmnażających się dzięki partenogenezie – podkreślają autorzy eksperymentu na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences". Należą do nich m.in. żyjące w obu Amerykach jaszczurki z rodziny tejowatych – przedstawicielki rodzajów Cnemidophorus i Aspidoscelis. U tych drugich, na 12 gatunków, siedem rozmnaża się przez dzieworództwo. Biolodzy dzięki badaniom genetycznym odkryli, że powstanie „gatunku samych samic" miało miejsce dzięki skrzyżowaniu się dwóch „normalnych" blisko ze sobą spokrewnionych gatunków jaszczurek. Ich potomstwo zyskało genetyczną mutację pozwalającą obywać się bez samców.