Nastąpiło to niemal dwa stulecia po śmierci artysty. Przyczynę choroby określiła prof. Ronna Hertzano z Uniwersytetu Maryland w Baltimore, specjalistka w dziedzinie laryngologii.
W 1792 roku Goya poważnie zachorował. Pozostawało dotychczas tajemnicą, na jaką chorobę cierpiał malarz. Sugerowano następstwa choroby wenerycznej, zakrzepicę żył, chorobę Méniere'a, zespół Vogta-Koyanagiego-Harady, zatrucie ołowiem z farb lub jadem kiełbasianym, polio, żółtaczkę, zapalenie nerwów ucha środkowego lub opon mózgowych. Artysta prawie rok walczył o życie, częściowo doszedł do zdrowia, ale do końca życia pozostał głuchy.
Pasjonująca zagadka medyczna
Goya został dotknięty tą przypadłością w wieku 46 lat. Francuski lekarz, dr Alain Delvaux z Centre Hospitalier w Denain zwraca uwagę, że ten patologiczny epizod jest tajemniczy i kontrowersyjny, tym bardziej że informacje o nim pochodzą wyłącznie z korespondencji malarza i jego przyjaciół. Wiele wskazuje na to, że choroba pojawiła się podczas podróży do Andaluzji. – Malarz wspomina ciągłe dolegliwości: dokuczliwe brzęczenie i szum w uszach, bóle głowy, brzucha, nudności, brak apetytu, halucynacje, zaburzenia widzenia, częściowy paraliż i zaburzenie równowagi, nie mógł samodzielnie wstać z łóżka ani chodzić po schodach – podkreśla dr Alain Delvaux.
Prof. Ronna Hertzano uważa, że Francisco Goya stracił słuch z powodu choroby nazywanej zespołem Susaca, rzadkiej przypadłości autoimmunologicznej. Schorzenie to, po raz pierwszy opisane dopiero w 1979 roku, wciąż stanowi poważny problemem dla lekarzy. Zespół Susaca wywołuje stan zapalny śródbłonka drobnych naczyń krwionośnych mózgu, siatkówki oka i ślimaka ucha wewnętrznego. Skutkiem mogą być halucynacje, zaburzenia widzenia, paraliż i utrata słuchu. Choroba wywołuje objawy podobne jak w przypadku stwardnienia rozsianego, infekcji, nowotworów, niedokrwienia.
Leczenie zespołu Susaca jest bardzo trudne. Chorym podaje się leki immunomodulujące, ale pomagają one tylko w niektórych przypadkach, u wielu pacjentów nie likwidują upośledzenia słuchu. Dla takich chorych szansą jest implant ślimakowy. Ale o takim zabiegu nie było mowy przed dwoma stuleciami, jest to bowiem stosunkowo niedawne osiągnięcie współczesnej medycyny.