W latach 60. i 70. wyjechało z Polski ponad tysiąc architektów. Opuścili kraj nie tylko z pobudek materialnych‚ ale dlatego‚ że nie chcieli dać się zamknąć w biurach projektowych i projektować blokowisk w peerelowskim normatywie. Dla wielu z nich‚ głównie z Politechniki Warszawskiej i Gdańskiej, drugą ojczyzną stała się Francja‚ gdzie w latach 60. rozpoczął się boom budowlany. Pod koniec lat 80. architekci‚ urbaniści i budowniczy we Francji stanowili grupę zawodową liczącą 400 osób.
Stowarzyszenie Polskich Architektów we Francji SARPFR powstało w 1977 roku. Zorganizowało już piątą wystawę‚ ale pierwszą w Polsce.
„Przyjeżdżamy do Warszawy z obrazami. Dla wielu z nas to szczególny moment‚ niektórzy wrócą tu po latach‚ w pewnym sensie będzie to powrót do źródeł‚ do kraju ich wiosny” – powiedział prezes SARPFR Henryk Włodarczyk.
Dlaczego malują? „Jestem malarzem rano‚ architektem po południu”, mawiał Le Corbusier. Potrzeba malowania i rysowania staje się jeszcze bardziej zrozumiała w czasach‚ gdy komputer zastąpił rękę, a wizualizacja rysunek.Prezentowani artyści mieli wystawy indywidualne‚ wielu wykłada we francuskich szkołach sztuk pięknych.
Wystawa w SARP siłą rzeczy ma charakter eklektyczny – prace są w niedających się porównać technikach‚ nierówny jest ich poziom. Są świetni malarze‚ jak Fabian Karpiński‚ Tomasz Marczewski‚ nieżyjąca już Anna Taras-Zielińska. Jest doskonała grafika Grzegorza Jakubowskiego‚ Serge Czerwińskiego‚ rysunek plenerowy Wiktora Sigalina‚ eksperymentująca fotografia Krzysztofa Pruszkowskiego. Prace Marii Collin‚ uczennicy Nachta-Samborskiego, przyciągają kobiecym wyczuciem koloru‚ bo artystka jest też projektantką tkanin. Inni‚ jak Stanisław Fiszer, wydają się malować dla przyjemności . Twórca gmachu warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych maluje koty‚ ogrody‚ szkicuje wnętrza mieszkań.