Tak było i w wypadku finału Elite Model Look, który w sali warszawskiej Romy zgromadził salę pełną publiczności żądnej widoku pięknych kobiet. I oczekującej na tę jedną, która pokonawszy rywalki zgarnie milionowy kontrakt i pojedzie na międzynarodowy konkurs do Chin. Ale jeśli w Romie chciało się doczekać finału tego finału, trzeba było przeczekać występy gwiazd estrady, dowcipy konferansjerów, pokazy mody oraz liczne autoprezentacje organizatora czyli agencji modelek Elite. Wszystko to trwało ponad trzy godziny.
Zawód modelki to jeden z mitów współczesnego sukcesu. Dzisiejszy książę z bajki to nie żadna koronowana głowa, tylko czujny agent (lub agentka) z Mediolanu lub Paryża, który w dziewczynie sprzedającej kapustę lub bawiącej się w dyskotece potrafi wyczuć wielką gwiazdę, która trafi na okładki magazynów i wybiegi projektantów. Elite ma dobrą rękę. Wykryła już Natalię Vodianową (naprawdę sprzedawała kapustę), Gisele Bundchen, Claudię Schiffer, Lindę Evangelistę (wcale nie wygrała - pocieszył prowadzący konkurs dziewczyny, które odpadły w kolejnym etapie eliminacji). W konkursie Elite, który odbywa się po raz siódmy startuje 350 tysięcy dziewczyn z 55 krajów.
21 finalistek wybranych na precastingach zaprezentowało się w sukienkach autorstwa Beaty Cupriak. Geograficznie mapa Polski ma pełną reprezentację od Krynicy po Szczecin.
Zanim przyjechały do Warszawy, przeszły przez kurs w Elite Model School. Pod okiem choreografki Iwony Radwan uczyły się chodzenia, postawy, gracji i stylu. Bez nauki nie poradziłyby sobie, zważywszy że niektóre przyszły tu prosto ze szkoły. Najmłodsze miały 14 lat, najstarsza 17. Schodzenie po schodach trzeba odbywało się z najwyższą ostrożnością, bo wysokie szpilki dla większości kandydatek były nowym doświadczeniem. - To moje pierwsze zetknięcie z butami na obcasie, powiedziała jedna z nich.
Zwyciężyła Dominika Łukiewicz, czternastolatka z Warszawy o wymiarach 87-61-89. Zielonooka szatynka o dziecinnym jeszcze spojrzeniu i dużych ustach pojedzie na międzynarodowy finał do Chin. Wybór publiczności padł na Patrycję Pasikowską, szesnastoletnią uczennicę z Krakowa (81-60-87). Anna Jagodzińska i Małgosia Bela mają już następczynię.