[b]Rz: Za co można chwalić nasze projektowanie graficzne?[/b]
Maciej Buszewicz: Za stałą obecność tradycyjnego warsztatu: rysunku, modelu. To się wyczuwa w projektach, są bardziej fizjologiczne, niezdigitalizowane od początku do końca.
Powszechnie dostępny sprzęt i oprogramowanie pozwalają wszystkim na reprodukowanie tego samego w milionach kopii. Odbiorca już przestaje rozróżniać, czy nawet graffiti nie jest aby masówką. Tradycyjny warsztat daje poczucie jednorazowości, unikatowości produktu.
[b]W jakich dziedzinach projektowania dorównujemy światu?[/b]
Może inaczej: stoimy wciąż w tyle tam, gdzie mamy do czynienia z corporate identity. Dużo nam brakuje, jeśli chodzi o opakowania. Projektowanie krojów pism jest wciąż w powijakach. Mamy dobre książki i gazety, ale równocześnie widać, że przeciętna produkcja księgarska jest marna. Jest to konsekwencją m.in. tego, że wielu wydawców kupuje licencję na wydanie obcego tytułu razem z layoutem np. sprzed 20 lat.