Koronkowe majtki, satynowe gorsety, nylonowe pończochy i podwiązki – dziś tak wygląda garderoba uwodzicielki. A co podniecało naszych przodków?
[srodtytul]Na stos za pończochy[/srodtytul]
Mężczyźni zawsze zazdrośnie strzegli swoich rzeczy. Wystarczy przypomnieć batalię, jaką stoczyłyśmy, nim spodnie na dobre zagościły w naszych garderobach.
Mało kto jednak wie, że pończochy – symbol wyrafinowanej i uwodzicielskiej kobiecości też musiałyśmy im wydrzeć. Jeszcze w XV wieku panie, które ośmieliły publicznie pokazać się w takim stroju, były palone na stosie: noszenie męskich ubrań surowo karano. Na tym tle XVIII wiek był niezwykle liberalny. Pończochy chętnie nosiła wówczas markiza de Pompadour – słynna kochanka francuskiego króla.
Dziś zyskałaby miano ikony stylu, bo jej stroje były błyskawicznie kopiowane przez damy dworu. Symbolem ówczesnego rozluźnienia obyczajowego stały się podwiązki. Damy umieszczały na nich zabawne i… bardzo prowokacyjne hasła, z których „jeśli dotarłeś tak wysoko, możesz dotrzeć wyżej” jest jednym z delikatniejszych.