Na szczęście przynajmniej z treningami nie ma problemów. Stoły do tenisa stołowego znajdziemy prawie w każdym ośrodku sportowym i klubie, z kortami tenisowymi czy boiskami do badmintona też nie ma większych problemów. Klatek do squasha jest może niewiele, ale ze względu na rosnącą popularność tej dyscypliny nie są poza zasięgiem mieszkańców większych miast. Godzina gry, w zależności od tego, w co chcemy grać, kosztuje od 10 do 70 zł. Do tego musimy zainwestować w cztery rakiety. Koszt nabycia paletki do tenisa stołowego waha się w granicach od kilkunastu do około 200 zł. Rakietę do badmintona kupimy w cenie od 50 zł nawet do 600 zł, a do squasha – od 150 do 700 zł (przydadzą się też okulary ochronne – około 100 zł/szt.). Rakiety do tenisa to wydatek nawet do 1000 zł. Do tego lotki i trzy rodzaje piłek. Warto też nabyć dobre buty. Wystarczą te do sportów halowych – koszt, w zależności od marki i technologii, w jakiej zostały wykonane, od 100 do kilkuset złotych. Jeszcze tylko musimy znaleźć innego entuzjastę rakiet. Albo trzech, bo w tym sporcie możliwa jest również gra w debla.
Co daje racketlon? Przede wszystkim nie pozwala popaść w monotonię, co w przypadku osób ceniących dynamiczne sporty jest nie do przecenienia. Gwarantuje niezłą zabawę, stwarza pole do rywalizacji, poprawia kondycję, daje „wycisk", pomaga spalić zbędne kalorie.
– W każdym secie pracują inne partie mięśni, intensywnie działa też umysł, bo podczas każdej z dyscyplin stosuje się różną taktykę gry – mówi Dariusz Dąbrowski. – Ten sport wymaga elastyczności i niezłej kondycji fizycznej – dodaje.
Uprawiając jeden sport, czerpiemy korzyści aż z czterech dyscyplin. Regularna gra w tenisa stołowego nie tylko zwiększa wydajność organizmu, dotlenia i wyrabia koordynację ruchów. Zdaniem amerykańskiego psychiatry Daniela Amena wodzenie oczami za piłką do ping-ponga, kombinowanie, jak ją podkręcić, planowanie kolejnych ruchów mających zaskoczyć przeciwnika, angażuje różne obszary mózgu w tym samym czasie. Do tego podczas godzinnej gry spalamy średnio 280 kcal. Badminton z kolei wyrabia zwinność. Według badań naukowców podczas meczu lotka może śmigać z prędkością nawet do 320 km/h, a najlepsi zawodnicy wykonują odbicie rakietką co sekundę. Co sekundę muszą więc podejmować strategiczne decyzje. W godzinę spalają około 400 kcal.
Do tenisa z kolei potrzeba najwięcej siły. Na bez kozery się mówi, że to właśnie tenisiści osiągają najwyższe parametry zdrowotne. Gra w tenisa bywa elementem rehabilitacji dla osób cierpiących na chorobę niedokrwienną serca, reguluje ciśnienie krwi, zmniejsza ryzyko zapadnięcia na cukrzycę, zwiększa pojemność płuc, przeciwdziała chorobom krążenia. Squash z kolei ma tę zaletę, że możemy go trenować w pojedynkę (choć w towarzystwie na pewno jest przyjemniej). Jest wymarzoną dyscypliną dla kobiet – nie wymaga tyle siły co tenis, idealnie modeluje sylwetkę. Tu, w przeciwieństwie do tenisa, bardziej niż siła liczy się szybkość i zwinność. Wyrabiamy pośladki, uda, łydki, mięśnie ramion, pleców i brzucha. Godzinny trening zastąpi zajęcia z areobiku, fitnessu i ćwiczenia na siłowni. Intensywna pogoń za piłką pozwala spalić nawet 600 kcal.