Pasja wg św. Jana: rewelacyjny James Gilchrist

We wtorkowym wykonaniu „Pasji według św. Jana” w Filharmonii Narodowej wzięli udział renomowani wykonawcy z różnych krajów, ale warszawską publiczność absolutnie podbił tenor James Gilchrist, z zawodu lekarz.?

Aktualizacja: 21.03.2012 02:13 Publikacja: 21.03.2012 02:01

Le Concert Lorrainm

Le Concert Lorrainm

Foto: Materiały Promocyjne

Gilchristowi przypadła w udziale partia Ewangelisty – rola główna, ale mało popisowa. W XVIII–wiecznych pasjach Bacha, ale też innych kompozytorów, pełnił on funkcję narratora. Opowiadał zdarzenia z ostatnich dni życia Chrystusa, ale były to jedynie długie recytatywy, efektowne arie wykonywali zaś inni śpiewacy.

Tylko nieliczni artyści – jak właśnie James Gilchrist – potrafią w owych monologach pozbawionych wokalnych ozdobników pokazać wokalny kunszt, a jednocześnie zachować powściągliwość zgodną z religijną wymową dzieła. Gilchrist wykreował dramatyczną opowieść, jego głos przybierał zupełnie inną barwę, gdy opowiadał o biczowaniu Chrystusa lub o rozpaczy Matki Boskiej. Każda zaś sekwencja była zaśpiewana pięknie i niezwykle szlachetnie.

Zobacz więcej zdjęć

To wykonanie „Pasji" stało się rodzajem teatralnego misterium, nie tylko za sprawą Jamesa Gilchrista, ale i obdarzonego głębokim basem Yorcka Felixa Speera, któremu powierzono partię Chrystusa. Piłatem był zaś Dietrich Henschel, a muzyczne tło dla zdarzeń zapewnił Nederlands Kamerkoor. Partie chóralne w dziele Bacha cechuje wyjątkowa surowość, ale stosunkowo niewielki zespół holenderski potrafił dać tej muzyce wyjątkowo wiele odcieni.

Wtorkowy koncert był też kolejnym przykładem na to, że mniej znani artyści okazują się niekiedy ciekawsi od renomowanych gwiazd. Jamesa Gilchrista do tej pory niewiele osób w Polsce znało, na występ Andreasa Scholla czekano z niecierpliwością, bo to jeden z najlepszych kontratenorów świata.

Tymczasem w pierwszej arii Andreas Scholl wypadł bezbarwnie, dopiero w słynnym lamencie „Es ist vollbracht", śpiewanym tuż po śmierci Chrystusa pokazał, jak smutek i żal łączyć w śpiewie z kunsztownymi ozdobnikami. Sympatyczne wrażenie sprawiły delikatne głosy tenora Erica Stoklossy i Ruth Ziesak (sopran).

Całość prowadził Christoph Prégardien, który od czasu swych znakomitych recitali na festiwalu „Chopin i jego Europa" cieszy się ogromną estymą u warszawskiej publiczności. Wtedy jednak śpiewał, obecnie dyrygował, a taka zmiana profesji u śpiewaków rzadko kończy się pełnym sukcesem. Przypadek Prégardiena to potwierdza, w związku z tym trudno trudno definitywnie rozstrzygnąć, czy francuski zespół Le Concert Lorrain zawsze gra bez wyrazu, czy czyni tak pod batutą niemieckiego tenora.

Nie zagłębiajmy się w ów problem nazbyt długo. Bachowska „Pasja według św. Jana" powinna nam przypominać, że nadchodzi Wielki Tydzień, czas skupienia, pokory i prośby o wybaczenie grzechów. A do takich należy też wybrzydzanie.

Gilchristowi przypadła w udziale partia Ewangelisty – rola główna, ale mało popisowa. W XVIII–wiecznych pasjach Bacha, ale też innych kompozytorów, pełnił on funkcję narratora. Opowiadał zdarzenia z ostatnich dni życia Chrystusa, ale były to jedynie długie recytatywy, efektowne arie wykonywali zaś inni śpiewacy.

Tylko nieliczni artyści – jak właśnie James Gilchrist – potrafią w owych monologach pozbawionych wokalnych ozdobników pokazać wokalny kunszt, a jednocześnie zachować powściągliwość zgodną z religijną wymową dzieła. Gilchrist wykreował dramatyczną opowieść, jego głos przybierał zupełnie inną barwę, gdy opowiadał o biczowaniu Chrystusa lub o rozpaczy Matki Boskiej. Każda zaś sekwencja była zaśpiewana pięknie i niezwykle szlachetnie.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"