Śluzowanie i same śluzy – aż w 9 z nich z 14 po polskiej stronie granicy z Białorusią zachowały się nie tylko stare piękne mury, ale także otwierane, 9-metrowej długości dyszlami drewniane wrota i podnoszone ręcznie zastawki – to jedna z największych atrakcji spływu Kanałem Augustowskim. Ale niejedyna.
Budowniczowie kanału nie dążyli, jak późniejsi inżynierowie, do przekształcania przyrody. Projektując przed blisko 200 laty jego przebieg, wykorzystywali jeziora i naturalne rynny polodowcowe. W wielu miejscach tylko kamienne śluzy i domki strażniczówek przypominają dziś, że to dzieło ludzkich rąk. Ów szacunek do przyrody, którym odznaczali się wojskowi inżynierowie z czasów Królestwa Polskiego, brał się po części z niedostatków ich wiedzy hydrotechnicznej. Główny projektant, pułkownik Ignacy Prądzyński, wiedzę o „prostowaniu rzek" zdobywał dopiero w trakcie podróży z Warszawy do Augustowa z niemieckich i francuskich książek, których wiózł z sobą całą brykę. Braki inżynierskiej pewności siebie starał się, podobnie jak jego koledzy, nadrabiać, obserwując naturę. Do budowy wykorzystano głównie miejscowe materiały, drewno i kamień. Dlatego kanał szybko wrósł w naturalny krajobraz Puszczy Augustowskiej. Dziś jest jednym z najciekawszych pod względem przyrodniczym szlaków wodnych w kraju i zabytkiem techniki wpisanym na listę UNESCO.
Ma 102 km długości, z czego 80 km w obecnych granicach Polski. Jest w pełni spławny od wsi Rygol w sercu Puszczy Augustowskiej do połączenia z Biebrzą. Jego 35-km odcinek na zachód od Rygola to część sławnego szlaku wodnego prowadzącego z jeziora Wigry do Augustowa przez porastające piaszczystą równinę sosnowe bory Puszczy Augustowskiej.
Idea połączenia Wisły, przez Narew i Biebrzę z Niemnem, sięga XVI wieku. Nawiązał do niej minister skarbu Królestwa Polskiego Konstanty Drucki-Lubecki, po wprowadzeniu przez Prusy restrykcyjnych ceł, które blokowały polski eksport przez Gdańsk i groziły zduszeniem krajowego przemysłu i handlu. Kanał Augustowski, który miał zapewnić Królestwu dostęp do litewskiego portu bałtyckiego Windawy, był największą inwestycją Królestwa Polskiego, prawdziwą wielką budową owego okresu. Do Augustowa ściągali majstrowie murarscy z Prus, specjaliści od „grabarki", czyli umacniania brzegów. Okoliczni ziemianie zbijali majątki na dostawach materiałów. Do budowy śluz zastosowano po raz pierwszy w świecie sztuczne „wapno hydrauliczne" systemu Vicata, pierwowzór cementu.
W 1838 r. w Augustowie pojawiły się pierwsze barki. Było ich jednak o wiele mniej, niż się spodziewano. Kanał stał się lokalną drogą wodną, którą spławiano głównie drewno. Zawsze więc skąpiono pieniędzy na jego modernizację. Dzięki temu przetrwał przez niemal 200 lat w prawie niezmienionym stanie. Dla turystyki wodnej Czarną Hańczę i Kanał Augustowski odkryli w latach 20. ubiegłego wieku warszawscy harcerze. Dziś to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc Ziemi Augustowskiej.