Reklama
Rozwiń

Wojskowi na puszczy

Kiedy do komory śluzy wdziera się z szumem spieniona woda, unosząc łodzie i kajaki, dreszcz emocji ogarnia nie tylko początkujących wodniaków

Publikacja: 16.08.2012 23:04

Mury starych śluz zachowały się w stanie z czasów budowy kanału

Mury starych śluz zachowały się w stanie z czasów budowy kanału

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Łyś GŁ Grzegorz Łyś

Śluzowanie i same śluzy – aż w 9 z nich z 14 po polskiej stronie granicy z Białorusią zachowały się nie tylko stare piękne mury, ale także otwierane, 9-metrowej długości dyszlami drewniane wrota i podnoszone ręcznie zastawki – to jedna z największych atrakcji spływu Kanałem Augustowskim. Ale niejedyna.

Budowniczowie kanału nie dążyli, jak późniejsi inżynierowie, do przekształcania przyrody. Projektując przed blisko 200 laty jego przebieg, wykorzystywali jeziora i naturalne rynny polodowcowe. W wielu miejscach tylko kamienne śluzy i domki strażniczówek przypominają dziś, że to dzieło ludzkich rąk. Ów szacunek do przyrody, którym odznaczali się wojskowi inżynierowie z czasów Królestwa Polskiego, brał się po części z niedostatków ich wiedzy hydrotechnicznej. Główny projektant, pułkownik Ignacy Prądzyński, wiedzę o „prostowaniu rzek" zdobywał dopiero w trakcie podróży z Warszawy do Augustowa z niemieckich i francuskich książek, których wiózł z sobą całą brykę. Braki inżynierskiej pewności siebie starał się, podobnie jak jego koledzy, nadrabiać, obserwując naturę. Do budowy wykorzystano głównie miejscowe materiały, drewno i kamień. Dlatego kanał szybko wrósł w naturalny krajobraz Puszczy Augustowskiej. Dziś jest jednym z najciekawszych pod względem przyrodniczym szlaków wodnych w kraju i zabytkiem techniki wpisanym na listę UNESCO.

Ma 102 km długości, z czego 80 km w obecnych granicach Polski. Jest w pełni spławny od wsi Rygol w sercu Puszczy Augustowskiej do połączenia z Biebrzą. Jego 35-km odcinek na zachód od Rygola to część sławnego szlaku wodnego prowadzącego z jeziora Wigry do Augustowa przez porastające piaszczystą równinę sosnowe bory Puszczy Augustowskiej.

Idea połączenia Wisły, przez Narew i Biebrzę z Niemnem, sięga XVI wieku. Nawiązał do niej minister skarbu Królestwa Polskiego Konstanty Drucki-Lubecki, po wprowadzeniu przez Prusy restrykcyjnych ceł, które blokowały polski eksport przez Gdańsk i groziły zduszeniem krajowego przemysłu i handlu. Kanał Augustowski, który miał zapewnić Królestwu dostęp do litewskiego portu bałtyckiego Windawy, był największą inwestycją Królestwa Polskiego, prawdziwą wielką budową owego okresu. Do Augustowa ściągali majstrowie murarscy z Prus, specjaliści od „grabarki", czyli umacniania brzegów. Okoliczni ziemianie zbijali majątki na dostawach materiałów. Do budowy śluz zastosowano po raz pierwszy w świecie sztuczne „wapno hydrauliczne" systemu Vicata, pierwowzór cementu.

W 1838 r. w Augustowie pojawiły się pierwsze barki. Było ich jednak o wiele mniej, niż się spodziewano. Kanał stał się lokalną drogą wodną, którą spławiano głównie drewno. Zawsze więc skąpiono pieniędzy na jego modernizację. Dzięki temu przetrwał przez niemal 200 lat w prawie niezmienionym stanie. Dla turystyki wodnej Czarną Hańczę i Kanał Augustowski odkryli w latach 20. ubiegłego wieku warszawscy harcerze. Dziś to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc Ziemi Augustowskiej.

Ostatnia barka z drewnem przepłynęła kanałem przed ponad 20 laty. Szlak ten nie odegra już z pewnością historycznej roli gospodarczej. Ale dzięki wielkiemu wysiłkowi podatników Królestwa Polskiego, oficerów w mundurach jego armii i tysięcy bezimiennych robotników z bliższych i dalszych okolic powstało dzieło, które będzie budzić podziw wielu jeszcze następnych pokoleń.

Śluzowanie i same śluzy – aż w 9 z nich z 14 po polskiej stronie granicy z Białorusią zachowały się nie tylko stare piękne mury, ale także otwierane, 9-metrowej długości dyszlami drewniane wrota i podnoszone ręcznie zastawki – to jedna z największych atrakcji spływu Kanałem Augustowskim. Ale niejedyna.

Budowniczowie kanału nie dążyli, jak późniejsi inżynierowie, do przekształcania przyrody. Projektując przed blisko 200 laty jego przebieg, wykorzystywali jeziora i naturalne rynny polodowcowe. W wielu miejscach tylko kamienne śluzy i domki strażniczówek przypominają dziś, że to dzieło ludzkich rąk. Ów szacunek do przyrody, którym odznaczali się wojskowi inżynierowie z czasów Królestwa Polskiego, brał się po części z niedostatków ich wiedzy hydrotechnicznej. Główny projektant, pułkownik Ignacy Prądzyński, wiedzę o „prostowaniu rzek" zdobywał dopiero w trakcie podróży z Warszawy do Augustowa z niemieckich i francuskich książek, których wiózł z sobą całą brykę. Braki inżynierskiej pewności siebie starał się, podobnie jak jego koledzy, nadrabiać, obserwując naturę. Do budowy wykorzystano głównie miejscowe materiały, drewno i kamień. Dlatego kanał szybko wrósł w naturalny krajobraz Puszczy Augustowskiej. Dziś jest jednym z najciekawszych pod względem przyrodniczym szlaków wodnych w kraju i zabytkiem techniki wpisanym na listę UNESCO.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem