Przekonuję się o tym coraz częściej i bronię przed zgubną rezygnacją. A oto dowód w tej sprawie koronny: moje prywatne śledztwo językowe w sprawie Antka.
Założyłem taką pisownię, a nie wiem, czy dialog, jaki usłyszałem na pobliskim przystanku autobusowym, mnie do tego uprawnia. A słyszałem taką oto wypowiedź:
„Musisz mi skołować więcej Antka, bo mi uszami paruje!".
Już w pierwszym odruchu odrzuciłem, że może chodzić o więcej egzemplarzy zmory mojego dzieciństwa, czyli nowelkę Bolesława Prusa, której motywem jest śmierć siostry Rozalki – spalonej w piecu przez znachorkę, pragnącej, by się dziecko wypociło.
Blokers, co prawda, sam przyznał, że mu ciepło, ale przecież nie z braku lektury. Więcej egzemplarzy na gorąc nic by nie pomogło. Tak mi się wydaje, choć znachor nie jestem.