Wolałem myśleć o sylwestrze niż o pirotechnicznych sensacjach na polskich stadionach, choć jechaliśmy słynną wśród kibiców warszawskiej Legii linią 162, biegnącą z Targówka do obiektu przy ulicy Łazienkowskiej. Mogłem pomyśleć, że człowiek, w modnej ostatnio kominiarce, zdążył zapalić racę, na widok ochroniarza zgasił ją, zachowując pozostałą połowę na kolejne zawody sportowe. Ale co, nie stać go było na nową?

W Internecie racę można kupić za 30 zł z wysyłką. Ciekawe, czy kontrowersyjni kibice zgadzają się na udział w programie lojalnościowym, za który można dostać stałe rabaty, jednak tylko po rejestracji.

Już widzę oczami wyobraźni fana piłki nożnej, na co dzień kamuflującego się za osłoną kominiarki, zaś wieczorem wpisującego w domowym zaciszu, dane do systemu lojalnościowego. Mógłby o tym zrymować tekst raper Raca – ten, którego zaatakował w sieci Bob Air, pisząc, że Raca w ogóle się nie myje.

Cóż, jak napisał Broniewski: „są w ojczyźnie rachunki krzywd i obca dłoń ich też nie przekreśli", dlatego wróćmy do slangowego znaczenia „racy". Otóż muszę Państwa zaskoczyć informacją, że pasażerom 162 nie chodziło o pirotechnicze zadymy.

Raca to również paczka papierosów. Kibice musieli się zadowolić połową. Drugą połową. Ciekawe, czy mniejszą?