Reklama

La dolce vita

Niemałej odwagi potrzeba, aby pisać o poziomie polskiego cukiernictwa.

Publikacja: 05.11.2015 16:54

La dolce vita

Foto: materiały prasowe

Już czuję na sobie palący wzrok kilku mistrzów i spieszę wyjaśnić, iż przedmiotem mych rozważań uczynić pragnę cukierników pracujących w restauracjach. Czytelnicy znający kulisy pracy w naszych restauracjach zrozumieją, czemu tekst nie będzie długi.

W wielu obszarach gastronomii nadrabiamy zaległości wobec światowych liderów. Pozostają jednak dziedziny z dziwnych powodów zaniedbane. Jedną z nich, najdotkliwiej przez łasuchów zauważaną, są desery. Tyle zamieszania przy tworzeniu karty, wyszukiwaniu najlepszych produktów, komponowaniu dań i układaniu menu degustacyjnego. Cyzelowanie każdego smaku. Dobór tekstur, temperatur, kolorów. Tyle wysiłku i przygotowań. I aż trudno uwierzyć, dlaczego cały ten trud pozwala się zniweczyć na ostatniej prostej.

Odwiedzając setki restauracji rocznie, wielokrotnie mierzymy się ze smutkiem podczas zamawiania deserów. Niezależnie od stylu miejsca, rodzaju kuchni, kompozycji przystawek i dań głównych rozdział z deserami brzmi podobnie. W tym sezonie jedliśmy nieskończone ilości czekoladowych fondantów (wrażenie robi różnorodność nazw nadawanych temu daniu!), serników i tiramisu. Renesans przeżywa mus chałwowy. Zapoczątkowany wiele lat temu przez Agatę Wojdę (Opasły Tom w Warszawie) prosty i pyszny w jej wydaniu deser krąży po coraz odleglejszych zakątkach Polski. Przybiera zaskakujące konsystencje, wypełnia cukrowe kule, daje się mrozić do konsystencji semifreddo. Nie przemija także popularność creme brulée – kremu jajeczno-śmietanowego zapieczonego w kąpieli wodnej i pokrytego chrupiącą warstwą skarmelizowanego cukru.

Trudno powstrzymać się od pytania, dlaczego jedynie w kilku restauracjach w Polsce zatrudnieni są cukiernicy. Czemu nawet wybitni szefowie kuchni godzą się na obniżenie lotów przy ostatnim akordzie?

Niezależnie od tego, czy kuchnia ma powierzchnię terminalu lotniska, jak w Le Cinq Christiana Le Squer, czy wielkość karmnika dla ptaków, niczym w L'Astrance Pascala Barbot, sekcja deserów może być równie imponująco dopracowana jak pozostałe pozycje menu. I doprawdy nie potrzeba pięciu czapek na odznace, żeby olśniewać wetami. Le Chateaubriand Inaki Aizpitarte (trzy czapki), awangardowe bistro w modnej 11. dzielnicy Paryża, w oldschoolowych wnętrzach i ciasnej kuchni urzeka świeżością smaków. Wysoki poziom ciągną aż do deserów. Połączenie lodów z czarnej porzeczki z musem z arcydzięgla i wiórkami fety? Lekkie, bezpretensjonalne, ocierające się o geniusz. Podobnie jak żartobliwe gniazdko z lekkiej bezy na pudrze z białej czekolady z konfitowanym żółtkiem.

Reklama
Reklama

Światełkiem w tunelu są powstające w Warszawie, Krakowie czy Trójmieście cukiernie gromadzące mistrzów, a przy okazji uczące kolejnych adeptów słodkiej sztuki kulinarnej. Tymczasem doskonałymi deserami możemy zakończyć ucztę w kilku restauracjach najbardziej rozwiniętych kulinarnie miast Polski.

Autorka jest redaktor naczelną „Żółtego Przewodnika" Gault & Millau

Rekomendacja „Gault&Millau"

Więcej w „Żółtym Przewodniku" 

Corse
Szef kuchni Piotr Regucki
W tej kameralnej korsykańskiej restauracji można odnieść wrażenie, że jest się nad Morzem Śródziemnym: duże drewniane okna z drzew­kami pomarańczowymi na szerokich parapetach, stoły z białymi i niebieskimi obrusami – a wszystko to na bocznej ulicy w centrum Krakowa. Zimą największą salę ogrzewa kominek. Muzyka jazzowa w tle pomaga stworzyć przyjemny klimat.

Karta oferuje ryby i owoce morza, różne mięsa, a także dania wegetariańskie. Kuszą: półmisek ryb i owoców morza dla dwojga, mięsne fondue (polędwica z różnymi dipami) czy smażone sardynki. Styl potraw przypomina kuchnię zarówno francuską, jak i włoską. Gwiazdą menu letniego jest niesamowity chłodnik bazyliowy z lodami pomidorowymi, którego smak zmienia się wraz z topnieniem lodów. Nawet proste cannelloni ze szpinakiem są niebanalne – podane z owczym serem, zapieczone pod perfekcyjnym, lekkim beszamelem.

Obsługa profesjonalna, uśmiechnięta, znająca się na kuchni, chętnie doradza, również w doborze wina do potrawy. Wraz z szefem kuchni Piotrem Reguckim tworzy znakomitą atmosferę do spędzenia czasu przy śródziemnomorskim posiłku.

Reklama
Reklama

PSST! Korsykanie jadają proste, sezonowe, szczodrze doprawione dania. Warto spróbować tradycyjnej, mocno czosnkowej zupy fasolowej z boczkiem i rewelacyjnej zupy rybnej.

12,5/20   

Korsykańska/Swobodna

ul. Poselska 24 31-002 Kraków tel. 12 421 62 73 www.corserestaurant.com

Czynne codziennie od 13.00 do ostatniego gościa

Płatność kartą Visa MC AmEx

Reklama
Reklama

Średnie ceny:

przystawka 25 zł

danie główne 59 zł

deser 23 zł

Salto
Szef kuchni  Martin Gimenez Castro
Martin Gimenez Castro, Argentyńczyk, zawodowe doświadczenie zdobywał w Ameryce Południowej i na Florydzie. Nad Wisłę przywiodła go miłość do Polki. Pracował w Wine Depot, steakhousie w Podkowie Leśnej, a następnie prowadził kuchnię Hoża by Mondovino. Po zwycięstwie w programie Top Chef otworzył autorską restaurację Salto. 
Lokal, na parterze hotelu Rialto, nawiązuje wystrojem do panującego tu art déco. Sala tuż za wejściem ma ogromny bar zapraszający na aperitif lub wieczorne plotki przy drinku. Kolejne pomieszczenie to już scena akrobacji kulinarnych szefa kuchni.

Menu składa się z odważnych zestawień, zgodnych ze światowym trendem łączenia kuchni południowoamerykańskich z japońską. Pyszny przykład to surowy tuńczyk kompresowany z liściem limonki kaffir, podany jak sashimi, na galaretce z redukcji sosu sojowego. Awangardowym uzupełnieniem tego dania jest puder z oliwy oraz lody z wasabi. „Kompresowanie” jest podobne do gotowania sous vide: rybę z przyprawami upycha się bardzo ciasno do foliowego worka, z którego maszyna odsysa powietrze. Całość nie wędruje jednak do kąpieli wodnej, lecz do lodówki, gdzie czeka, aż smaki się przegryzą.

Reklama
Reklama

PSST! Tutejszy cukiernik również zna się na swojej pracy. Wędzone makaroniki z musem różanym, truflą z kwiatów czarnego bzu i granitą z szampana smakują równie wspaniale, jak wspaniale brzmi ich opis.

14,5/20   

Nowatorska/Elegancka

ul. Wilcza 73 00-670 Warszawa tel. 22 584 87 71 www.saltorestauracja.pl

Czynne codziennie 12.00–24.00

Reklama
Reklama

Płatność kartą Visa MC AmEx

Średnie ceny:

przystawka 40 zł

danie główne 85 zł

deser 30 zł

Vine Bridge
Szef kuchni Radosław Nejman

Reklama
Reklama

Radosław Nejman mówi, że gotowanie to jego życie. Widocznie energii starcza mu aż na trzy życia, bo szefuje jeszcze (tak, tak, jednocześnie) restauracjom Dark i Pod Złotą Jabłonią.

Vine Bridge to chyba najmniejsza restauracja w Polsce – tylko trzy stoliki. Lokal kreatywny, animujący życie poznaniaków, wykraczający poza restauracyjny schemat. Co pewien czas są tu „dni tematyczne” (np. Dzień Ślimaka, Szarańczy) – serwuje się wtedy potrawy oparte na składniku, który akurat jest bohaterem. Na pobliskim moście Biskupa Jordana organizowane są romantyczne kolacje przy świetle księżyca. Pod gołym niebem działa też Podest Sun Bridge, na którym uprawia się kuchnię solarną – potrawy są gotowane przy użyciu energii słonecznej. Dania serwuje się w specjalnie zaprojektowanych dla Vine Bridge naczyniach z gliny lub drewna.

Menu to współczesna interpretacja tego, co być może jadano 1000 lat temu. Mięso z gliny (jeleń i owoce lasu pieczone w glinianym naczyniu). Kasza z orzechami, podana jako suflet wyrastający z drewnianej formy, zupa z róży. Chleby wypiekane na kamieniu. W weekendy bywają żebra z dzika, chłodnik z czernicy (czyli czarnej jagody) i podwędzane klepaki z sosem cielęcym.
PSST! Podczas niedzielnego obiadu jesz, ile chcesz – za 29 zł.

12/20   

Nowatorska/Rodzinna

ul. Ostrówek 6 61-122 Poznań tel. 61 875 09 34 kom. 664 094 076 www.vinebridge.pl

Czynne wt.–sob. 12.30–22.00 niedz. 12.00–20.00

Płatność kartą Visa MC

Średnie ceny:

przystawka 25 zł

danie główne 37 zł

deser 24 zł

Zagroda Bamberska
Szef kuchni  Sergiusz Hieronimczak

Sergiusz Hieronimczak skończył Culinary Arts w londyńskim Westminster Kingsway College. Ostatnie dziesięć lat gotował w słynnych londyńskich restauracjach hoteli Savoy i Mandarin Oriental.

Zagroda Bamberska skrywa się pośród jeżyckich bloków i zaniedbanych kamienic. Nazwa nie jest chwytem marketingowym – to autentyczna zagroda Bambrów licząca ponad sto lat i pieczołowicie odrestaurowana przez obecnych właścicieli. Mieści się w niej hotelik oraz restauracja z ogrodem.

Nie tylko architekturze przywrócono tu świetność. Także menu nawiązuje do tradycji i kultury ludu, który to miejsce stworzył. Próżno tu szukać turystycznych hitów – sałaty cezar czy sałatki greckiej. Możemy natomiast spróbować aksamitnego kremu z pasternaku, żurku bamberskiego z tartym jajkiem i maślakami czy botwinkowego chłodnika, podanego nietypowo z ozorami cielęcymi. Z dań głównych, poza gęsią i kaczką, mamy np. schab ze świni złotnickiej serwowany z szarymi kluskami. Miłą niespodzianką jest prezentacja potraw: wyglądają lekko, nowocześnie i radośnie. Absolutnie obowiązkowy jest przepyszny tradycyjny deser, bambrzok bamberski, czyli ciasto ziemniaczane odsmażane z miodem i bakaliami.

PSST! To świetne miejsce na obiad z dziećmi. Zadbany ogród i atrakcyjny plac zabaw oraz menu dziecięce są gwarancją udanego popołudnia.

12,5/20   

Regionalna/Rodzinna

ul. Kościelna 43 60-534 Poznań tel. 61 842 77 90 www.restauracjazagrodabamberska.pl

Czynne pon.–sob. 7.00–11.00, 13.00–22.00 niedz. 8.00–11.00, 13.00–20.00

Płatność kartą Visa MC AmEx

Średnie ceny:

przystawka 22 zł

danie główne 43 zł

deser 14 zł

Zielony Niedźwiedź
Szef kuchni  Sebastian Olma

Restauracją kieruje Zbigniew Kmieć, propagator naturalnej żywności, slow foodu, autorytet w dziedzinie najlepszych polskich produktów.
Zielony Niedźwiedź mieści się na Powiślu. Adres trochę ­wprowadza w błąd, bo główna część ulicy Smolnej jest w centrum miasta, a do Niedźwiedzia należy zejść po schodach koło mostu Ponia­­towskiego i tam go wypatrywać. Lokal jest po prawej stronie, w jednopiętrowym, przeszklonym budynku Centrum Przedsiębiorczości. W ciepłe dni warto usiąść w ogródku. Można tu oderwać się od codzienności w ciszy i spokoju zielonego parku Beyera. Wnętrze lokalu urządzono prosto, bez sztucznych upiększeń i bibelotów.

Karta jest krótka i zmienia się sezonowo, podobnie jak szefowie kuchni. W potrawach tradycyjne polskie produkty (w tym rzadkie, np. żubr) łączone z tymi z innych tradycji kulinarnych, jak słonina z mangalicy z czarną truflą. Dania mają charakter, wyglądają atrakcyjnie i dobrze smakują. Warto zamówić wino – karta oferuje klasykę (np. bordeaux) i sporo mniej znanych trunków, głównie z Węgier. Poproście właściciela o konsultację – doradzi dobrze.

PSST! Jeśli w menu dnia traficie na kacze języczki – zamawiajcie! Konfitowane w maśle z pistacjami, sprężyste, mięciutkie, są kwintesencją stylu tutejszego gotowania: znakomity, unikalny produkt i nuta słodyczy dodawana niemal każdemu mięsu.

12/20   

Polska/Biznesowa

ul. Smolna 4 02-390 Warszawa tel. 731 996 006 facebook.com/niedzwiedzzielony

Czynne wt.–sob. 10.00–23.00 niedz. 10.00–18.00

Płatność kartą Visa MC AmEx

Średnie ceny:

przystawka 27 zł

danie główne 44 zł

deser 17 zł

Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama