Reklama

Sen opatentowany

Zagonieni nowojorczycy mogą wpadać do sennego baru, by trochę się zdrzemnąć i naładować akumulatory

Aktualizacja: 29.02.2008 19:25 Publikacja: 29.02.2008 01:20

Sen opatentowany

Foto: yelonyc.com

Red

To była potworna delegacja. Nicolas Ronco (pracował wówczas dla korporacji Time Warner) przyleciał z Nowego Jorku do Seulu na skomplikowane negocjacje. – Program był napakowany do granic możliwości. Miałem jet-lag. Nie mogłem spać – opowiada mi o zdarzeniu sprzed dziesięciu lat. – Następnego ranka miałem lecieć do Sydney. W którymś momencie poczułem‚ że nie dam rady.

Na przekór wszystkiemu wyszedł przejść się po ruchliwym centrum i właściwie przypadkiem (szukał miejsca‚ by na chwilę usiąść) trafił do salonu masażu stóp. – W Azji to najnormalniejsza rzecz pod słońcem. Gabinety refleksologiczne (w których leczniczo stymuluje się określone punkty, tzw. refleksy, na stopach, dłoniach i twarzy – red.) spotyka się na każdym kroku – wyjaśnia. Krzesło było niewygodne, salon gwarny i zatłoczony. Mimo to zasnął niemal natychmiast. Obudził się pół godziny później‚ czując jeszcze na stopach dotyk rąk masażystki. – Stanąłem na ziemi, moje stopy były jak nowe, i poczułem przypływ energii. Wieczorem zasnąłem bez najmniejszych kłopotów. Spałem całą noc. To niewiarygodne, pomyślałem rano.

Na mniej lub bardziej poważne problemy związane z bezsennością skarży się ponad połowa Amerykanów. Z danych organizacji IMS Health wynika‚ że w 2006 r. lekarze wypisali 49 milionów recept na środki nasenne‚ na które niewyspani pacjenci wydali 3‚7 mld dolarów.

Coraz większą popularnością cieszą się także specjalistyczne kliniki oferujące najrozmaitsze testy i terapie. Także sklepy z gadżetami. W sennym sanktuarium w Eden Prairie w Minnesocie można nabyć sen w płynie („ziołowy preparat‚ który pokocha cała rodzina”)‚ ułatwiające zasypianie gogle oraz zatyczki do uszu za 600 dolarów. W ofercie jest również 16 rodzajów materaców (najdroższy za 60 tys. dolarów) oraz 39 modeli poduszek.

Eksperci mówią wręcz o nowym sektorze gospodarki – sleeponomics – którego dochody miały w zeszłym roku przekroczyć 20 mld dolarów. Najwyraźniej jednak najmniej sypiają ci‚ którzy zarabiają – aż 70 proc. czynnych zawodowo Amerykanów na sen przeznacza najwyżej sześć godzin na dobę.

Reklama
Reklama

Nicolas Ronco postanowił wyjść naprzeciw zapracowanym i niewyspanym. W centrum Manhattanu otworzył Yelo – senny bar. Przeszkoleni „terapeuci” oferują wnim odświeżająco-odnawiające zabiegi opracowane w oparciu o „opatentowany system”. Najtańszy i najprostszy to YeloNap... 20-minutowa drzemka za 12 dolarów (każde kolejne 5 minut za 3 dolary‚ nie więcej jednak niż 40 minut, zbyt długa sjesta wybija bowiem z rytmu). Przy okazji drzemki można też skorzystać z masażu stóp‚ dłoni lub uszu. „Yelo to koncept – czytam w imponujących materiałach reklamowych.

– To sanktuarium‚ które pozwala radzić sobie z codziennym napięciem‚ jakie jest nieodłączną częścią nowoczesności. Dajemy ci z powrotem twój czas i przestrzeń”.

W zimowe popołudnie docieram do Yelo przy ruchliwej 57. ulicy lekko zmęczona i mocno zmarznięta. Naenergizowanie ciała i ducha – to także obietnica z ulotki – brzmi nęcąco. Nowoczesne wnętrze skąpane jest w delikatnym żółtym świetle. Zanim powędruję do YeloCab‚ jednej z pięciu przystosowanych do szybkiej i efektywnej relaksacji kabin (są dźwiękoszczelne i zostały opatentowane), jak wszyscy nowi klienci wypełniam szczegółową ankietę. Dolegliwości zdrowotne? Urazy? Depresja? Impotencja? Menopauza? Klientki w ciąży powinny koniecznie poinformować o tym terapeutę.

Potem muszę wybrać jeden z trzech możliwych zapachów‚ jaki poczuję za chwilę w kabinie: jeżyna (uspokaja i przywodzi na myśl świeże owoce)‚ figa (gwarantuje harmonię) lub mimoza (romantyczny nastrój‚ morska bryza‚ francuskie lato). I jeszcze oprawa dźwiękowa – do wyboru 13 kołysanek: od zwierzęcych głosów i deszczu po zen i muzykę operową‚ na jednostajnych szumach maszyn lub kompletnej ciszy kończąc. Po chwili namysłu decyduję się na figę i średniowieczny chorał.

W kabinie panuje półmrok. Mam zdjąć buty oraz skarpetki‚ okryć się kaszmirowym kocem i ułożyć na fotelu. YeloChair – nazwa także została już zastrzeżona – pozwala na precyzyjną regulację oparcia, podczas drzemki nogi powinny się znaleźć wyżej niż serce‚ co spowalnia puls‚ poprawia krążenie i wywołuje uczucie lekkości. Rob Gonzalez – mój refleksologiczny „terapeuta” – opowiada‚ że jako mały chłopiec‚ przewróciwszy się kiedyś na plaży‚ mocno się potłukł. Do dziś pamięta swoje zaskoczenie i ulgę, jaką poczuł‚ gdy babcia zaczęła mu wtedy masować stopy. Zanim zacznie masować moje‚ jeszcze raz pyta o dolegliwości. – Stopy i dłonie są czymś w rodzaju mapy całego organimu – tłumaczy

Gonzalez. – Wywierając nacisk na odpowiednie punkty‚ mogę dotrzeć i oddziaływać na rozmaite części ciała. Pozwala to uśmierzać ból‚ łagodzi napięcia‚ rozluźnia i przynosi ukojenie. Najprawdopodobniej za moment zaśniesz.

Reklama
Reklama

Znakomita większość klientów Yelo to pracownicy okolicznych korporacji‚ którzy wpadają tu kilka razy w miesiącu‚ najchętniej w porze lunchu (posiadacze kart stałego klienta mogą rezerwować kabiny przez Internet). Zaglądają też okoliczne matki, gdy chcą (i mogą!) na moment odetchnąć od małych dzieci. Największy tłok panuje jednak... w soboty wieczorem. Na drzemkę i odświeżająco-energizujące zabiegi przychodzą amatorzy dyskotek i klubowych imprez. Zanim pójdą w kurs‚ chcą być w dobrej formie.

Interes kręci się znakomicie‚ Ronco planuje otwarcie kolejnych salonów. Do pracy na Manhattanie dojeżdża codziennie z okolic ponad 3‚5 miliona ludzi. Wstają o świcie‚ do domu wracają późną nocą. – Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce. W Nowym Jorku wszyscy są wiecznie zestresowani. I stłoczeni – większość ludzi o tym, by choć przez chwilę pobyć samemu‚ może tylko pomarzyć. A wszyscy tego potrzebują – wyjaśnia.

Gonzalez kończy masaż i zostawia mnie. Kabina stopniowo wypełnia się żółtym światłem. – Budzik to zbrodnia – tłumaczył mi wcześniej Ronco – ze snu najlepiej budzić się stopniowo‚ tak jak przy wschodzie słońca. Wydaje mi się‚ że nie spałam. Ale kiedy wychodzę na ruchliwą ulicę‚ rzeczywiście czuję przypływ energii. Może jednak zasnęłam? A może to elektryczność Manhattanu?

Nicolas Ronco, pomysłodawca i właściciel baru Yelo

Azjaci bardzo ciężko pracują‚ ale wiedzą, jak o siebie dbać. Potrafią zrobić przerwę. W rezultacie są o wiele bardziej produktywni. Wychowałem się w Tunezji. Mój ojciec był bardzo energiczny i też ciężko pracował. Ale sjesta zawsze była dla niego święta. W tropiku – o klimatyzacji nikt tam przecież wtedy nie słyszał – o tej porze dnia nie dawało się zresztą nic innego robić.

Dziś w krajach śródziemnomorskich sjesta odchodzi w zapomnienie. Ludziom wydaje się‚ że sen to luksus‚ na który nie mogą sobie pozwolić. A potem mają problemy‚ które chcą rozwiązywać na skróty. Szybko. Gdy coś ich dręczy‚ natychmiast sięgają po tabletkę: na sen‚ na apetyt‚ udany seks i dobry humor. My tu na Zachodzie zupełnie nie potrafimy się o siebie troszczyć. Żyjemy jak szaleńcy. Nicolas Ronco - Urodzony w Tunezji Francuz‚ do Nowego Jorku przyjechał na studia w szkole biznesu. Przez kilkanaście lat pracował w wielkich korporacjach. Inspiracji do stworzenia sennego baru dostarczyły mu m.in. podróże do Azji

Reklama
Reklama

Magdalena Rittenhouse z Nowego Jorku

To była potworna delegacja. Nicolas Ronco (pracował wówczas dla korporacji Time Warner) przyleciał z Nowego Jorku do Seulu na skomplikowane negocjacje. – Program był napakowany do granic możliwości. Miałem jet-lag. Nie mogłem spać – opowiada mi o zdarzeniu sprzed dziesięciu lat. – Następnego ranka miałem lecieć do Sydney. W którymś momencie poczułem‚ że nie dam rady.

Na przekór wszystkiemu wyszedł przejść się po ruchliwym centrum i właściwie przypadkiem (szukał miejsca‚ by na chwilę usiąść) trafił do salonu masażu stóp. – W Azji to najnormalniejsza rzecz pod słońcem. Gabinety refleksologiczne (w których leczniczo stymuluje się określone punkty, tzw. refleksy, na stopach, dłoniach i twarzy – red.) spotyka się na każdym kroku – wyjaśnia. Krzesło było niewygodne, salon gwarny i zatłoczony. Mimo to zasnął niemal natychmiast. Obudził się pół godziny później‚ czując jeszcze na stopach dotyk rąk masażystki. – Stanąłem na ziemi, moje stopy były jak nowe, i poczułem przypływ energii. Wieczorem zasnąłem bez najmniejszych kłopotów. Spałem całą noc. To niewiarygodne, pomyślałem rano.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Reklama
Reklama