To była potworna delegacja. Nicolas Ronco (pracował wówczas dla korporacji Time Warner) przyleciał z Nowego Jorku do Seulu na skomplikowane negocjacje. – Program był napakowany do granic możliwości. Miałem jet-lag. Nie mogłem spać – opowiada mi o zdarzeniu sprzed dziesięciu lat. – Następnego ranka miałem lecieć do Sydney. W którymś momencie poczułem‚ że nie dam rady.
Na przekór wszystkiemu wyszedł przejść się po ruchliwym centrum i właściwie przypadkiem (szukał miejsca‚ by na chwilę usiąść) trafił do salonu masażu stóp. – W Azji to najnormalniejsza rzecz pod słońcem. Gabinety refleksologiczne (w których leczniczo stymuluje się określone punkty, tzw. refleksy, na stopach, dłoniach i twarzy – red.) spotyka się na każdym kroku – wyjaśnia. Krzesło było niewygodne, salon gwarny i zatłoczony. Mimo to zasnął niemal natychmiast. Obudził się pół godziny później‚ czując jeszcze na stopach dotyk rąk masażystki. – Stanąłem na ziemi, moje stopy były jak nowe, i poczułem przypływ energii. Wieczorem zasnąłem bez najmniejszych kłopotów. Spałem całą noc. To niewiarygodne, pomyślałem rano.
Na mniej lub bardziej poważne problemy związane z bezsennością skarży się ponad połowa Amerykanów. Z danych organizacji IMS Health wynika‚ że w 2006 r. lekarze wypisali 49 milionów recept na środki nasenne‚ na które niewyspani pacjenci wydali 3‚7 mld dolarów.
Coraz większą popularnością cieszą się także specjalistyczne kliniki oferujące najrozmaitsze testy i terapie. Także sklepy z gadżetami. W sennym sanktuarium w Eden Prairie w Minnesocie można nabyć sen w płynie („ziołowy preparat‚ który pokocha cała rodzina”)‚ ułatwiające zasypianie gogle oraz zatyczki do uszu za 600 dolarów. W ofercie jest również 16 rodzajów materaców (najdroższy za 60 tys. dolarów) oraz 39 modeli poduszek.
Eksperci mówią wręcz o nowym sektorze gospodarki – sleeponomics – którego dochody miały w zeszłym roku przekroczyć 20 mld dolarów. Najwyraźniej jednak najmniej sypiają ci‚ którzy zarabiają – aż 70 proc. czynnych zawodowo Amerykanów na sen przeznacza najwyżej sześć godzin na dobę.