Sapori d’Italia mieści się przy ul. Dembego 10. Miałam nawet ulotkę informacyjną z planem, jak do niej dotrzeć. Właściciel nie umieścił jednak na swoim szkicu marketu Tesco, więc kluczyłam 40 minut po Kabatach, by u celu stwierdzić, że już raz tę drogę przez mękę odbyłam.
Niegdyś przy Dembego 10 (ulica Dembego ma trzy niezależne odcinki) mieściła się bowiem restauracja Pastis. Widać, kuchnia francuska nie przyjęła się w okolicy. Za to kuchnia włoska przyjmie się w Polsce wszędzie – od Nowego Targu po Sopot.
Menu w Sapori d’Italia jest zwyczajne, ogólnowłoskie z akcentami sycylijskimi. Poziom kuchni – przeciętny. To lokalna jadłodajnia, gdzie można wpaść na szybki obiad albo romantyczną kolację na osiedlu. Znajdziemy tu śródziemnomorski klimat, także dzięki temu, że zachowano wystrój po Pastisie. Właściwie nic się nie zmieniło – tak samo jak przedtem nawet w łazience pachnie lawendą.
Z tego, co pamiętam, była nawet w karcie podobna, całkiem smaczna sałata ze szpinaku z boczkiem (18 zł), teraz dodano do niej orzechy. Zupa z cukinii z migdałami i kiełkami słonecznika (10 zł), nowość w karcie, miała tak dojmujący smak kostki rosołowej, że nie byłam w stanie jej zjeść.
Pogryzając domową foccacię, czyli podpłomyk z rozmarynem (7 zł), czekałam na dalszy ciąg. Na miejscu robione kopytka – czyli gnocchi w sosie śmietanowym z parmezanem i świeżymi szparagami (22 zł) – okazały się daniem delikatnym, aż muślinowym. Gęsty sos skrywał cząstki jędrnych warzyw, ale wolałabym, aby porcja była o połowę mniejsza – wtedy raczej doceniłabym subtelność, niż znudziła się brakiem wyrazistości. Najlepsze wrażenie zrobiły na mnie kotleciki jagnięce z kostką podane z karmelizowaną gruszką i żurawiną (42 zł). To kwestia osobistych upodobań – lubię mięso łączone z owocami, ale też jagnięcina zrobiona została bardzo przyzwoicie – była soczysta i miękka.