Asceza posiada wyraźny kontekst religijny i dlatego w odniesieniu do naszego codziennego życia lepiej używać terminu „umiarkowanie”. Powściąganie zachcianek i prowadzenie raczej skromnego niż wystawnego życia pozwala zachować zdrowy rozsądek i spokój umysłu. Dzisiejszy świat mami obietnicą szczęścia budowanego na kupowaniu ciągle nowych rzeczy. Amos Oz definiuje to tak: „Wszystko kończy się tym, że większość ludzi pracuje ciężej, niż powinni, po to, żeby zarabiać więcej pieniędzy niż naprawdę konieczne, żeby kupić rzeczy, których naprawdę nie potrzebują i zaimponować ludziom, których naprawdę nie lubią.”
Mamy coraz więcej jedzenia, dóbr, możliwości. Jak tu sobie odmówić?
Dzisiejsze czasy wymagają sporej odwagi, by przeciwstawić się nachalnej reklamie i konsumpcjonizmowi, który widzimy u innych ludzi. Naukowcy przeprowadzili eksperyment, w którym podłączono szczurowi elektrodę do ośrodka w mózgu odpowiadającego za odczuwanie przyjemności. Szczur, naciskając dźwignię, mógł przesyłać niewielkie impulsy elektryczne, które były bardzo nagradzające. Okazało się jednak, że szczur tak długo naciskał dźwignię, że ostatecznie tracił zainteresowanie innymi formami aktywności i ginął z wyczerpania lub głodu.
Żeby nie dać się złapać w tę pułapkę, warto być uważnym. I zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście czegoś potrzebujemy. Najważniejsze rzeczy są za darmo: uczucia bliskich, przyjaciele, przy których można się wygadać... Wtedy jest szansa, że nie będziemy musieli walczyć ze sobą, by odmówić sobie kupna kolejnego gadżetu.
Czy odmawiając sobie czegoś, można poczuć się lepiej?
Jeżeli odmawianie jest jakimś wielkim poświęceniem, to może przynieść więcej szkody niż pożytku. Odmawianie nie może być formą wojny, jaką toczy się przeciwko sobie. Nie o to w tym chodzi. Jeżeli mamy dobry kontakt ze sobą, to dobrze wiemy, co jest dla nas zdrowe, korzystne, najlepsze. Wtedy naturalnie nie wybieramy pewnych rzeczy, choć z zewnątrz może to być widziane jako poświęcanie się.