Kolejny gadżet – zachcianka czy potrzeba? Postawmy na zdrowy rozsądek

Rozmowa o umiarze. Często wyobrażamy sobie, że żeby być szczęśliwym, trzeba dużo mieć. I jednocześnie jesteśmy coraz mniej spokojni – mówi dr psychologii Ryszard Kulik

Publikacja: 21.03.2008 01:00

Kolejny gadżet – zachcianka czy potrzeba? Postawmy na zdrowy rozsądek

Foto: archiwum prywatne

RZ: Czy mniej może znaczyć więcej?

Ryszard Kulik: Oczywiście. Mniej spraw na głowie oznacza więcej spokoju, mniej pracy – więcej czasu dla rodziny. Mniej przetworzonego, tłustego czy słodkiego jedzenia to więcej zdrowia, a mniej zakupów – więcej zdrowego środowiska. Moja generalna obserwacja jest taka: mamy coraz więcej wszystkiego i jednocześnie jesteśmy coraz mniej spokojni.

Czy można być bez mieć?

Jeżeli potraktujemy to pytanie zero-jedynkowo, to oczywiście nie. Musimy przecież gdzieś mieszkać, coś jeść i w coś się ubierać. Jeżeli „mieć” zaspokaja nasze potrzeby życiowe i pozwala nam godnie żyć, to nie ma w tym nic złego. Problemy zaczynają się, jeśli uzależniamy się od tego, co mamy albo zaczynamy zaspokajać swoje zachcianki zamiast potrzeb. Wtedy subtelna równowaga między być i mieć zostaje zachwiana. Często ludzie wyobrażają sobie, że żeby być w pełni, trzeba mieć. Dużo.

Po co ludziom post? Po co sobie odmawiać?

Nasi praprzodkowie pościli co jakiś czas, ponieważ jedzenie nie było łatwo dostępne. Nasz organizm jest przystosowany do takich okresowych głodówek i one dobrze na nas wpływają. Badania naukowe wskazują, że ludzie poszczący okresowo są zdrowsi i dłużej żyją. Wydaje się więc, że taki post jest jak wydech dla oddychania, jest łapaniem równowagi na poziomie naszego organizmu. Post jest również bardzo starą praktyką religijną.

Pości pan raz w tygodniu – nic nie je. Dlaczego?

Próbuję w ten sposób równoważyć swoje życie. Gdy nie jem, zauważam, że kieruję swoją uwagę do wewnątrz. Jestem przy tym bardziej wycofany, moja aktywność jest niższa, rzadziej wtedy spotykam się z ludźmi. W naszym życiu potrzebujemy odejścia od spraw, za którymi gonimy na co dzień i przestrzeni na kontakt ze sobą.

Był pan w Dubaju i nie kupił aparatu fotograficznego, choć był tańszy niż w Europie, a pan często robi zdjęcia. Rozumiem, że pokusa była silna?

Oczywiście, że była silna. Wszyscy chyba kojarzymy ten slogan „Łap okazję!” Ale miałem już aparat, który mi nieźle służył. Zatem kupno nowego to nie była moja potrzeba, tylko zachcianka.

Czy sens ascezy jest wyłączniereligijny?

Asceza posiada wyraźny kontekst religijny i dlatego w odniesieniu do naszego codziennego życia lepiej używać terminu „umiarkowanie”. Powściąganie zachcianek i prowadzenie raczej skromnego niż wystawnego życia pozwala zachować zdrowy rozsądek i spokój umysłu. Dzisiejszy świat mami obietnicą szczęścia budowanego na kupowaniu ciągle nowych rzeczy. Amos Oz definiuje to tak: „Wszystko kończy się tym, że większość ludzi pracuje ciężej, niż powinni, po to, żeby zarabiać więcej pieniędzy niż naprawdę konieczne, żeby kupić rzeczy, których naprawdę nie potrzebują i zaimponować ludziom, których naprawdę nie lubią.”

Mamy coraz więcej jedzenia, dóbr, możliwości. Jak tu sobie odmówić?

Dzisiejsze czasy wymagają sporej odwagi, by przeciwstawić się nachalnej reklamie i konsumpcjonizmowi, który widzimy u innych ludzi. Naukowcy przeprowadzili eksperyment, w którym podłączono szczurowi elektrodę do ośrodka w mózgu odpowiadającego za odczuwanie przyjemności. Szczur, naciskając dźwignię, mógł przesyłać niewielkie impulsy elektryczne, które były bardzo nagradzające. Okazało się jednak, że szczur tak długo naciskał dźwignię, że ostatecznie tracił zainteresowanie innymi formami aktywności i ginął z wyczerpania lub głodu.

Żeby nie dać się złapać w tę pułapkę, warto być uważnym. I zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście czegoś potrzebujemy. Najważniejsze rzeczy są za darmo: uczucia bliskich, przyjaciele, przy których można się wygadać... Wtedy jest szansa, że nie będziemy musieli walczyć ze sobą, by odmówić sobie kupna kolejnego gadżetu.

Czy odmawiając sobie czegoś, można poczuć się lepiej?

Jeżeli odmawianie jest jakimś wielkim poświęceniem, to może przynieść więcej szkody niż pożytku. Odmawianie nie może być formą wojny, jaką toczy się przeciwko sobie. Nie o to w tym chodzi. Jeżeli mamy dobry kontakt ze sobą, to dobrze wiemy, co jest dla nas zdrowe, korzystne, najlepsze. Wtedy naturalnie nie wybieramy pewnych rzeczy, choć z zewnątrz może to być widziane jako poświęcanie się.

Czy powściągliwość może być dobrem konsumpcyjnym?

W dzisiejszych czasach wszystko może stać się towarem. Odmawiając sobie, możemy się z tym obnosić, jak z nową sukienką czy laptopem, oczekując na podziw ze strony innych.

W moim przekonaniu w prawdziwej, zdrowej powściągliwości jest jak najmniej motywów związanych z własnym ego. Ono często zwodzi nas na manowce. W prawdziwym umiarze, kiedy odpuszczamy sobie zachcianki, robimy to lekko, naturalnie. Odmawianie sobie jest więc osobistą decyzją.Rezygnując z zachcianek, mamy szansę zrównoważyć swoje życie i tym samym zadbać o większą równowagę wokół siebie. Warto to robić, by przeżywać każdy dzień pełniej i spokojniej.

RZ: Czy mniej może znaczyć więcej?

Ryszard Kulik: Oczywiście. Mniej spraw na głowie oznacza więcej spokoju, mniej pracy – więcej czasu dla rodziny. Mniej przetworzonego, tłustego czy słodkiego jedzenia to więcej zdrowia, a mniej zakupów – więcej zdrowego środowiska. Moja generalna obserwacja jest taka: mamy coraz więcej wszystkiego i jednocześnie jesteśmy coraz mniej spokojni.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji