[b]Rz: Dlaczego na zdjęciach modelki są ponure, obrażone, wściekłe?[/b]
[b]Marcin Tyszka:[/b] Zdjęcia mody to fantazja, a w niej wszystkie pomysły są możliwe. Uśmiech kojarzy się z komercją i niemieckim katalogiem. A na dodatek nie każda kobieta ma ładny uśmiech. Wiele supermodelek traci, kiedy się uśmiechają. Zamyślone wydają się bardziej interesujące. Amerykańska top Lindsay Ellington, z którą robiłem okładkę dla „Vogue’a” i najnowszą kampanię dla Reserved, lepiej wygląda zamyślona.
[b]Nie lepiej, żeby fotografia mody po prostu dostarczała informacji o nowych ubraniach i pokazywała piękne kobiety, zamiast na siłę przekazywać głębsze treści?[/b]
Przecież to byłoby nudne pokazywać wciąż sukienkę i uśmiechniętą panią! Jak się chce zobaczyć bluzkę, trzeba kupić „Avanti”, „Tinę” albo „Poradnik domowy”. „Vogue”, „Officiel”, do których robię zdjęcia, to pisma dla pasjonatów. W nich sesja mody jest jak mały film, do którego scenariusz opracowują fotograf i stylista.
[b]To nie jest czytelne dla zwykłego obserwatora. On patrzy na modelki i na to, co mają na sobie, a nie próbuje odczytać jakąś zakamuflowaną pseudopowieść na sześciu stronach zdjęć.[/b]