Reklama

Zagrożenie w zoo: ludzie

Zwiedzający podrzucają zwierzętom ciastka z gwoździami i żyletkami. Kradną żółwie i... szczotki z WC. A osiołkowi ktoś wbił śrubokręt

Aktualizacja: 04.06.2010 00:35 Publikacja: 04.06.2010 00:32

Nowa hipopotamiarnia jest najpopularniejszym miejscem w zoo. Niestety także jednym z najbardziej bru

Nowa hipopotamiarnia jest najpopularniejszym miejscem w zoo. Niestety także jednym z najbardziej brudzonych i niszczonych w całym ogrodzie

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Za każdym razem, gdy tu przychodzę, światło rozbija się na wodzie jak łaska boska – patrzy zauroczony na akwen z rekinami szef hipopotamiarni Rafał Okoński. W miejscu, w którym dochodzi do takich metafizycznych iluminacji, zwiedzający kradną najchętniej... szczotki z WC.

40 hektarów terenu, placówka naukowa, ostoja ginących gatunków, lecznica zwierząt.

W ciągu ostatniego weekendu było na ul. Ratuszowej 10 tys. chętnych, którzy pragnęli zobaczyć 4,5 tys. zwierząt z 533 gatunków. W ten weekend zwiedzających ma być jeszcze więcej...

[srodtytul]Biorą, co się da[/srodtytul]

Większość gości szturmuje najnowszy pawilon zoo – hipopotamiarnię, w której znajduje się rekinarium.

Reklama
Reklama

– Personel sprzątający każdego poranka dwie godziny czyści po nich pawilon. Nie chciałby pan wejść wtedy do toalety, niczego nie można tam dotknąć. To, co ludzie tam zostawiają… – zawiesza głos Okoński.

W basenie u hipopotamów ląduje zaś to, z czym zwiedzający przychodzą do zoo: ciastka, kanapki, czapki, patyki, monety. A wszystko, czego nie podadzą opiekunowie zwierząt, stanowi dla ich podopiecznych śmiertelne zagrożenie.

– Drzwi wejściowe nam nawet wyrwali z zawiasów. I kradną wszystko, co nie jest na stałe przytwierdzone do ściany.

A najwięcej szczotek z WC. Czy są jakieś specjalne? Nie, to zwykłe tzw. jeżyki. Nie wiem, do czego taka ilość jeżyków może się komuś przydać – dziwi się Okoński.

Pracownicy ogrodu mogą długo jeszcze wyliczać, co ginie: rolki papieru toaletowego, kostki zapachowe do ubikacji, suszarki do rąk, lustro wyjęto ze ściany. Z budowy słoniarni zginęła nawet gruszka od betoniarki, złodzieje przerzucili ją przez płot.

– A kamera przy pawilonie z gorylami nagrała, jak jeden gość odkręcił i ukradł pojemnik z karmą dla ryb – mówi Olga Zbonikowska, szefowa fundacji Panda, zajmującej się adopcją zwierząt z zoo. – W głowie się nie mieści to, co wyprawiają zwiedzający. Raz rodzina z dziećmi przeszła przez barierkę oddzielającą od żyraf i chciała je karmić. Mówiłam im, że to są groźne zwierzęta, kopnięciem mogą zabić człowieka. I nic. Musiała ich zabrać ochrona – wspomina.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Zagrożone zwierzęta[/srodtytul]

Lista naszych grzechów wobec zwierząt jest długa: ciastka naszpikowane gwoździami i podrzucone na wybieg kopytnych, smakołyki z żyletkami, opakowania z popcornem u niedźwiedzi brunatnych, torebki z cukierkami u szympansów. Jak zrobiono sekcję padniętemu krokodylowi, to znaleziono w jego przełyku smoczek dziecięcy. A gdy się robi cieplej, to z sadzawki przed herpetarium znikają żółwie czerwonolice.

– W baśniowym zoo, gdzie się bawią dzieci, ktoś wbił śrubokręt w łopatkę osiołka. Na szczęście przeżył – opowiada Zbonikowska.

Tam, gdzie jest to wymagane, jak w hipopotamiarni, są ogłoszenia, by nie robić zdjęć z fleszem. W całym zoo obowiązuje zakaz wnoszenia balonów. – Zakazy są po to, żeby zwierzęta się nie stresowały. Flesz płoszy ryby, rekiny. Robią się przez to nerwowe, a zwiedzający i tak cykają zdjęcia z lampą – mówi Okoński.

– Czy ludzie dostają małpiego rozumu w zoo? Myślą, że nawiążą kontakt, robiąc głupie miny i zaczepiając zwierzęta? – zastanawia się szefowa małp Anna Jakucińska.

Dr Andrzej Kruszewicz, dyrektor zwierzyńca, na wstępie rozmowy zastrzega: – Z roku na rok i tak jest coraz mniej kradzieży oraz wandali. Odwiedza nas cała masa ludzi, więc wśród nich różny element się znajdzie. Trzeba wybaczać. Ja im, jako Andrzej, po ludzku wybaczam.

Reklama
Reklama

Mimo tego, co zwiedzający wyprawiają w hipopotamiarni, Okoński wymyślił nową atrakcję – nurkuje w basenie z akwalungiem i karmi ryby z ręki.

[ramka]Czytaj w [link=http://www.zw.com.pl/artykul/482251_Zagrozenie_w_zoo__ludzie.html]"Życiu Warszawy"[/link][/ramka]

Za każdym razem, gdy tu przychodzę, światło rozbija się na wodzie jak łaska boska – patrzy zauroczony na akwen z rekinami szef hipopotamiarni Rafał Okoński. W miejscu, w którym dochodzi do takich metafizycznych iluminacji, zwiedzający kradną najchętniej... szczotki z WC.

40 hektarów terenu, placówka naukowa, ostoja ginących gatunków, lecznica zwierząt.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Kultura
Hockney, Cézanne, Niki de Saint Phalle i Cartier. Wakacyjne wystawy w Europie
Kultura
Polka wygrała Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie. Plakat ma być skuteczny
Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Reklama
Reklama