Jedną z popularnych historii przytaczanych przez praktyków kaizen jest historia pewnej Amerykanki. Samotna matka dwójki dzieci, w lekkiej depresji, otyła, ciągłe zmęczona, z wysokim ciśnieniem. Jedyny moment wytchnienia to pół godziny telewizji przed zaśnięciem. Zalecenie lekarzy: wygospodarować więcej czasu dla siebie, a przede wszystkim aerobik lub jogging – godzina dziennie. Dostosowanie się do zaleceń okazało się trudne, co powodowało dodatkowo poczucie winy.
W trakcie jednej z konsultacji dr Robert Maurer, specjalista od strategii kaizen, postanowił wykorzystać swoją wiedzę na temat skuteczności. Zamiast godziny aerobiku zaordynował spacer w miejscu podczas oglądania telewizji. Nie więcej jednak niż 1–2 minuty, ale codziennie! Tydzień później plan gimnastyczny pacjentki rozszerzono o kolejną minutę. I tak z tygodnia na tydzień powracało poczucie kontroli i sprawczości. Skończyło się na godzinie dziennie ćwiczeń, wykonywanych z przyjemnością.
Choć terapia trwała prawie pół roku – kto zresztą powiedział, że powinna trwać krócej – efekt był bardzo dobry. Pacjentka schudła, jej stan zdrowia się poprawił.
– W tym samym czasie wprowadziłem strategię kaizen do terapii innych pacjentów w przychodni oraz w korporacjach zatrudniających mnie w charakterze konsultanta – opowiada dr Maurer w swojej książce „Filozofia kaizen” (2010 r.) – Zalecałem małe kroki, czyli takie, które na pierwszy rzut oka wydawały się wręcz trywialne. Zamiast doradzać porzucanie uciążliwej kariery, polecałem wyobrażanie sobie wymarzonej pracy przez kilka sekund dziennie. Jeżeli pacjent chciał przestać pić kawę, zaczynaliśmy od jednego łyka mniej każdego dnia.
[srodtytul]Uciekaj albo walcz[/srodtytul]
Szczęściarzem jest ten, na kogo stres działa pobudzająco. Jest taka grupa ludzi, niestety nieliczna, która uwielbia wyzwania i na samą myśl o pokonywaniu trudności czuje ekscytację. Większość z nas jednak boi się zmian, a stres utrudnia nam energiczne działanie.